Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    127
  • komentarzy
    192
  • odsłon
    561

Jak na wakacjach


effa_s

2 320 wyświetleń

 

 

Przeprowadziliśmy się zgodnie z planem – 28 czerwca opuścilismy dotychczasowe lokum, dwa dni pomieszkaliśmy w mieszkaniu udostępnionym przez teściów, by 1 lipca zamieszkać na budowie :) Tak, mieszkamy na budowie, przyznaję to otwarcie (mam nadzieję, że nikt z Was nie zgłosi mnie do nadzoru budowlanego

 

 

 



Na początku mieliśmy:

 

 



Wykończoną jedną łazienkę

 

 



Wstawione docelowe drzwi zewnętrzne z niewykończoną ścianą przy drzwiach, którą trzeba było trochę skuć, by drzwi pasowały

 

 



Zabudowaną kuchnię, bez cokołów, z jednym "zepsutym" frontem i jednym garnkiem (6 litrowy "bigosowy" prezent od mamy, która twierdziła, że w tych malutkich garnuszkach nic się nie da ugotować. Jako jedyny ze wszystkich nadaje się na indukcję). Nie mieliśmy podłączonego zlewu ani baterii, nie mieliśmy światła innego niż oczka nadblatowe w szafkach górnych

 

 



Materac położony na podłodze w sypialni

 

 



Podłogi wszędzie, ale bez okładziny schodów i oczywiście bez listew przypodłogowych

 

 



Nie mieliśmy (oprócz garnków;) żadnej szafy, rzeczy więc trzymaliśmy w walizkach.

 

 



No, i nie było pralki przez całe dwa tygodnie mieszkania na swoim . Dobrze, że dziecięca szafa pęka w szwach i ubranek nie zabrakło do pierwszego poważnego prania!

 

 

 



I cały czas towarzyszyło nam uczucie, jakbyśmy na tą naszą podkrakowską wieś pojechali na wakacje, a nie mieszkać na stałe. Co dzień wydawało się nam, że za chwilę trzeba się będzie spakować i wrócić do Krakowa. Nadal nam się tak wydaje, choć postępy sprawiają, że budowa coraz bardziej przypomina dom mieszkalny :)

 

 

 



Udało się zamontować i generalnie "skończyć" kuchnię. Brakuje tylko oświetlenia docelowego i mikrofalówki, ale to musi poczekać. Mamy skręcone łóżko i garderobę (tę ostatnią od przedwczoraj). Bardzo przyjemnie jest wybierać ciuchy do pracy z wieszaka a nie ciągle te same z jednej walizki . Pokój dziecka jest z grubsza ogarnięty (meble przewieźliśmy z mieszkania, jest ich mało, więc pokój jeszcze nie przypomina przytulnego gniazdka, ale na razie musi wystarczyć to, co jest.

 

 

 



Pracujemy też nad oprawieniem wszystkich gniazdek i włączników. Przy +/- 120 punktach nie jest to łatwe, zwłaszcza, że tynkarze się nie popisali i kilka gniazdek nam skutecznie "ukryli", przez co nie mamy prądu w gniazdkach w salonie, jadalni i pokoju na dole. Dopiero po 2 tygodniach dociekań doszliśmy do tego, że obwód jest niezamknięty, bo gdzieś nam jedno gniazdko umknęło.

 

 

 



Trwają też prace nad elewacją, mamy już dom ocieplony 15 cm grafitowego styropianu, zasiatkowany cały i wstawione parapety. Czekamy na podbitkę, która ma przyjechać jutro. Zobaczymy, czy finansowo stać nas będzie na położenie kolorowego tynku. Bardzo byśmy chcieli, dzięki temu dom byłby skończony z zewnątrz i można by zacząć prace nad ogrodem.

 

 

 



Wykańczamy również kotłownie, ukrycie rur do rekuperacji nie jest taką prostą sprawą :) Ale pomieszczenie jest już raz pomalowane, sufit podwieszany zrobiony, oczka zamontowane. Trzeba jeszcze wstawić szafkę, zamontować zlew gospodarczy i ogólnie parapetoblat z płyty OSB. Jak wróci pan Płytka, to oklei go płytkami takimi, jak na ścianie w kotłowni – będzie czysto, tanio, stabilnie.

 

 

 



Od poniedziałku stolarze montują też schody. Niestety, źle wymierzone okno tarasowe sprawiło, że pierwszy schodek był za wysoki i trzeba go było skuć. Panowie kuli wczoraj cały dzień, pierwsze trzy stopnie wyglądają jak mury kamiennić po Powstaniu Warszawskim. Jedyny świadek tych działań – kot – na szczęście przeżył atrakcje bez widocznego uszczerbku na zdrowiu

 

 

 



A wczoraj dowiedzieliśmy się, że drzwi wewnętrzne już przyjechały i montaż zacznie się w piątek, tydzień przed planowanym terminem. W panice kupowaliśmy klamki, ale do jutra powinny przyjść, za to jest szansa, że w sobotę będzie można pięć razy wyszorować podłogę z pobudowlanego kurzu i rzeczywiście, w niedzielę cieszyć się radością skończonych (w miarę) wnętrz :)

 

 

 



Może nawet teściów na obiad zaprosimy? :) :) :)

 

 

 



I jak już będzie posprzątane – zrobimy kilka zdjęć, bo pewnie na fotorelację czekacie najbardziej :)

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

No i fajnie, najważniejsze, że na swoim, a że brakuje "kilku" rzeczy, olać to, cieszyć się życiem, mieszkaniem we własnym domu. Oczywiście fotki będą mile widziane :)
Odnośnik do komentarza
Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...