Wykańczająca wykończeniówka - płytki, maty, podłogi...
Minął już prawie miesiąc od ostatniego wpisu, a na budowie od tego czasu same problemy.
Po pierwsze wypiął się na nas płytkarz, który miał zaczynać 3 sierpnia i był umówiony 1,5 miesiąca wcześniej. Podobno plecy czy dupa mu pękły. Tylko jak człowiek się naczyta różnych historii w Internecie to już w takie rzeczy przestaje wierzyć. Zwłaszcza jak już wcześniej doświadczył podobnych sytuacji. Polecam podpisywać umowy jak tylko dorwiecie płytkarza i zapisywać w nich jakieś kary za niewywiązanie się z obietnic (najlepiej finansowe, tudzież chłosta w miejscu publicznym).
Teraz wszyscy mówią, że jak znajdziemy kogoś kto ma termin, to znaczy, że coś z nim nie tak, bo jak ktoś jest dobry, to jest zajęty na kilka miesięcy do przodu. G... prawda, bo większość twierdzi, że ma termin za ok. 1-1,5 miesiąca. Co ciekawe znaleźliśmy kolesi, którzy mogliby wejść już od poniedziałku (z polecenia innego pana - od mebli kuchennych), ale (po drugie) koleś od ocieplenia dachu od kwietnia nam to ocieplenie robi. A niestety panowie płytkarze jak nie ma dachu, to łazienki nam nie zrobią.
No i po trzecie, zainstalowano nam maty grzewcze na podczerwień w łazienkach i w kuchni. Taki wynalazek i prezent od teścia. Chociaż zainstalowano to zdecydowanie za dużo powiedziano. Specjalnie na te maty zostawiliśmy centymetrowe wgłębienie w posadzkach, bo taki wymiar nam podano. Wyrywamy się na dzień z urlopu nad jeziorem, bo mieliśmy umówione spotkanie na budowie z facetem od deski podłogowej, a tu niespodzianka - są maty. Zaszpachlowane, czy może raczej zapaćkane na ponad centymetr ponad posadzkę. Pan od deski podłogowej po krótkiej wizualnej ocenie zasugerował, że może robiło to kilkuletnie dziecko i zaproponował, abyśmy to jak najszybciej wyrwali, zanim jeszcze porządnie nie zaschło.
Tak więc betonowa paćka wyrwana. Pan instalator ma wyfrezować posadzkę na jeszcze jeden centymetr w dół, żeby można było te maty zalać i żeby nic nie wystawało. Póki co nie wiadomo kiedy to zrobi, a telefon ma wyłączony. Facet od ocieplenia dachu ma wejść w najbliższy poniedziałek. Chcieliśmy to potwierdzić, ale też nie odbiera telefonu i nie odpowiada na smsy.
Teraz już wiemy dlaczego wszyscy się śmiali, gdy mówiliśmy, że chcemy się wprowadzić we wrześniu. Po prostu w branży wykończeniowej w Polsce podejście do klienta jest żałosne. Termin? Panie, jak będę miał ochotę, to przyjdę. A jak nie, to nie. Albo trochę zrobię i potem nie będę odbierał telefonu. Albo powiem panu kilka dni przed terminem: pocałuj mnie pan w d...
2 komentarze
Rekomendowane komentarze