Kominkowanie
Sezon grzewczy jeszcze się nie zaczął, ale pogoda wietrzna, zimno, niezbyt przyjemnie. Postanowiliśmy rozpalić w kominku. W niedzielę "próbnie", by się w ogóle dowiedzieć, na jakiej zasadzie działa ten nasz sprzęt. Rozpałka zajęła się pięknie, po chwili trzaskał ogień. Ucząc się sterowania dopływem powietrza i zasuwą szybra wybrudziliśmy pięknie całą szybę i zadymiliśmy cały parter Ale w domku zrobiło się i romantycznie i cieplej J Spaliliśmy ze 4 bloczki brykietu i kilka łat pobudowlanych, zużywając cały dostępny opał
Wczoraj zamówiłam 3 metry drewna – sezonowane (podobno;) i mieszane (po 1 m3): dąb, buk, jesion. Mają przyjechać w piątek. Doszkoliłam się też z układania drewna w kominku i poprawnego (albo tylko "poprawniejszego" niż poprzednio) palenia – korzystałam z bloga http://marekmika.blogspot.co.uk/" rel="external nofollow">http://marekmika.blogspot.co.uk/" rel="external nofollow">http://marekmika.blogspot.co.uk" rel="external nofollow">http://marekmika.blogspot.co.uk, moge polecić laikom Po pracy podjechałam do LM i przy okazji innych zakupów kupiłam dwie paczki brykietu drzewnego, wiązkę drewna i worek rozpałki a do tego pogrzebacz za 12 zł (bo się nie mogłam zdecydować na konkretny zestaw narzędzi kominkowych;) Nie kupiłam jedynie płynu do czyszczenia szyby, i to był błąd. Wieczorem rozpaliliśmy w kominku korzystając ze zdobytej wiedzy – w domu zrobiło się ciepło, a kominek jeszcze rano był nagrzany – choć nie gorący (super sprawa z tą akumulacyjnością, tak przyjemnie rano zejść na dół i nie przeżyć szoku termicznego). Nie dało się jedynie zrobić zdjęcia, bo szyba czarna jak noc L Ale to na pewno nie ostatnie palenie w najbliższym czasie, jak tylko się da – będą i fotki.
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze