Droga dojazdowa
Temat prosty pod warunkiem, że dom nie jest 70m od drogi. W sumie to też nie jest specjalny problem tylko ta kasa.
Finalnie wygląda to tak:
Miałem szczere intencje, żeby to zrobić tak po ludzku. Zebrać oferty, zlecić, zapłacić i się nie stresować. Niestety, pojechaliśmy na wakacje, wcześniej się wprowadziliśmy i budżet tego nie wytrzymał :)
Korytowanie po bardzo korzystnej cenie wykonał znajomy. Szczęśliwie w okolicy wyburzano hotel, więc gruz przyjechał za darmo. Z grubsza temat ogarnęła koparka, ale wyrównać trzeba było ręcznie.
Po 3 dniach walki wyglądało to tak (mimo wszystko na spokojnie - nie da się cały czas 8kg młotem machać :) )
Potem już było łatwiej.
Oczywiście, żeby tak po kosztach udawało się to ogarnąć musiało to trwać. Po 3 miesiącach nie jeździmy do domu po błocie :) Koszty to 25% zebranych ofert. Kręgosłup czuję do dzisiaj. Cały.
Wiosną przystępujemy do tematu ogród. Wtedy pojawią się obrzeża, a za 17-20 lat może kostka :)
P.S. Dzisiejszy wpis miał być o piecu, ale strasznie mi się nie chciało opowiadać o tej długiej, nierównej walce. Następnym razem już na pewno będzie :)
pzdr
1 komentarz
Rekomendowane komentarze