Jasny, że damy panu kredyt...
No i się stało. Wyciąganie ofert z budowlańca, robienie zestawień, szukanie okien, drzwi, bramy, wyliczenia najróżniejszych rzeczy do tabelki kosztorysu bankowego właśnie wzięły w łeb. W dniu, kiedy miałem jechać do banku, by złożyć wniosek o kredyt, zadzwonił pan doradca i powiedział mi, że w listopadzie bank zmienił kalkulator zdolności kredytowej. Chodziłem od lutego wokół tej sprawy, upewniałem się, że stać mnie na ten kredyt. I tak, jak na starym mogłem zbudować dom i jeszcze mieć rezerwę, tak przy nowych wytycznych nie postawię nawet połowy domu. No rzesz ja pierdziu.... Wszystkie plany wzięły w łeb. Teraz jedyna nadzieja w tym, że żonie wkrótce dadzą umowę na dłuższy czas i wówczas odzyskamy zdolność. Pytanie tylko, czy od stycznia bank nie zaśpiewa pieśni o podwyższeniu minimalnego wkładu własnego. Mam na więcej, niż 10%, ale na 15% to już nie. Znowu trzeba będzie rok ciułać. A już prawie wszystko było dogadane, budowlaniec był już gotów na start na wiosnę z budową. A teraz nawet czerwiec nie jest pewnym.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia