Iga w daliach 3 - o pokochaniu budowania.
U mnie na budowie (której jeszcze właściwie nie ma) wszystko zmiania się jak w kalejdoskopie. Dziś rano zdążyliśmy z mężem przejść już od załamania do eufroii, ale po kolei
Małzonek wstał nie wiem o której i rozpoczął rundę telefinoczną. Obudził mnie przed 9 w stanie kompletnego rozkładu emocjonalnego, co mojemy niezwykle zrównowazonemu małzonkowi zdarza się niezykle rzadko.
Otóż pani architekt sprawdziła sobie wszystko i ona żadnego błedu nie zrobiła. Wyliczyła wszystko zgodnie z mapą i skoro to nie jej bład to ona niczego nie podpisze (bo nie ma prawa ). Geodeta zaś twoerdzi, że on nie ma prawa zrobić wpisu do dzinnika budowy, bo to jego wytyczenie nie zgadza się z projektem Ewidentnie błąd jest w mapie projektowej i zaszunonych pełnych błędów zasobach naszego Geopozu. Niby ok (mamy w realu działkę szersza o 1m niz ta na mapce), ale budowac nie możemy, bo mapka projektowa skopana... No więc przyszło załamanie. Wyobraźcie sobie, że mamy zacząc całą zabawę od poczatku, znowu pozwolenie na budowę, wszystkie terminy, stracilibyśmy ekipę - ogólnie katasrofa, bo budowa w końcowym rozrachunku przeciągnełaby się o pół roku, a może nawet rok - za nic nie zmieścilibyśmy się przecież w jednym sezonie budowlanym. Ekipa już zaczynała kopać na budowie a my musiliśmy ich odwołać, bo nie wiadomo co i jak będzie. W takim oto nastroju mąz udaje się do pracy a ja w piżamie układam plan dalszych telefonów.
1. o biura projektowego - może wpłyną na architekt, żeby z dobrej woli przystawiła tam swoją pieczatkę i parafę - moglibysmy przecież wtedy zacząć budowę. Ale biuro jest czynne od 10.
2. Dzwonię więc do pani prowadzącej nasze pozwolenie na budowę (z którą rozmawiałam wczoraj ja, mąż i geodeta). Żalę jej się jak prawdziwej kobiecie - że wszystko się sypię, wszyscy się na nas wypieli, i w ogóle nie wiem co robić i może ona mi coś poradzi. One też nie wie co robić, ale podaje mi telefon do nadzrou budowlanego - może oni coś poradzą.
3. Dzwonie do nazdoru. Tam wszystko po kolei ja wyjaśniam gburowatemu panu i on nastepnie uściśla moje wyjaśnienia. Rozmowa trwała 0,5h. Ale dowiaduję się, że skoro tak wytyczono i błąd jest w mapce projektowej i w zasobach geopozu (nic nie mówiłą - pan sam się domyslił ) i budynke nie mienia położenia, zachowuje linię zabudowy i jest wytyczony prawidłowo a tylko na mapce jedna z granic działki jest wyznaczona nieprawidłowo to my możemy zacząc budować. I nie popełnimi przestepstwa ani nawet wykroczenia. A geodeta opowiada bzdury i może się wpisać do dzinnika budowy. A jak chce być taki święty to może napisać, że taki a taki wymar się nie zgadza i ze wynika to z błędu podkładu geodezyjnego. Ufff
4. Dzwonie do męża - żeby się już nie stresował. On dzwoni do geodety. Gepdeta nam wierzy i na wszystko się zgadza. Tylko nie go w Poznaniu i wpis zrobi nam w przyszłym tygodniu.
5. Dzwonię do teścia, żeby się już nie stresował.
6. Dzwonię do Darka (naszego wykonawcy), że problem zażegnany i można budować. Ale on już przerzucił ludzi na inną budowę - będą w poniedziałek. Zreszta i tak pada deszcz. Ustalam tez z nim wstępne zapotrzebowanie na materiały - i na kiedy mają być.
Zeby jednak całą sytuację rozwiązać musimy zlecić geodecie opracowanie uszczegółowienia stanu faktycznego i zgłoszenie błedu do Geopozu i następnei wykonanie nowych mapek do celów projektowych. Prz inwentaryzacji budynku na poprawionej już mapce geodeta nanosi budynek zgodnie ze stanem faktycznym i dołącza wyjaśnienie czemu ten wymar ma inną wartośc niż przy pozwoleniu na budowę ( w tym wypadku z powodu błędu w podkładzie geodezyjnym). Dojdą nam więc spore koszty, bo nie wiem ile geodeta sobie za to policzy. Ale musimy to załatwić, bo w przciwnym wypadku - tu cytat z pana z nadzoru budowlanego "ten smród będzie się już za panią ciągnął do końca"
:) A ja śmierdzieć nie lubię
Jak akurat był ekipa na budowie to utrafili i przyjechali z kibelkiem. Będą oczywiście gustowne zdjęcia.
Kochani - NIE ZACZYNAJCIE BUDOWY TAK JAK JA! TO WCALE NIE JEST FAJNE!
Mama nadzieję, ze gorzej już nie będzie. Teraz lece kombinować materiały. gdzie się kupuje podbeton?!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia