Iga w daliach 3 - o pokochaniu budowania.
Tak coś ostatnio mało pisze bo na budowie nie bywam. I wlaściwie to mam poczucie, że sie ten dom sam i to całkiem fajnie się buduje. Odkąd maż a pozniej teść wyjechali to faktycznie bardziej sam proces budowania odczuwam, bo kilka razy dziennie mam telefony od budowlanców w celu ustalenia szczegółów. Stale kontaktuje sie też z hurtownią (i płacę faktury ). Ale i z dostawcy i z ekipy jestem bardzo zadowolona i chciałabym żeby dalej też się tak pięknie układało. :)
A że schody są zabiegowe to nagle jak zrobimy wylewane to zrobią się wąskie i niewygodne. Teść z szefem ekipy namawiają mnie więc na drewniane. I chyba się skuszę (choć już od 2 tygodni się im opieram:D ), mimo iż wylewane mają ten plus, że podczas całej wykończeniówki można ich bez szkody i z wygodą używać, a na koniec drewnem obłożyć. No ale w końcu wygoda mieszkania przez lata jest ważniejsza niż przy wykańczaniu Tylko na ażurowe nie pójdę, bo sama się boję, a już małego dziecka ani psa sobie na takich schodach nie wyobrażam. Poza tym chce jeszcze tak jak jest w projekcie pod schodami spiżarnię zmieścić, więc tylko zabudowane wchodzą w grę.
Z szefem ekipy umówiłam się już wstepnie na jesień na ociplanie, tynkowanie i ogólnie - wykańczanie od zewnątrz :) Nie dam im uciec tak łatwo :)
Dziś jak się przejadę na budowę to zrobię parę zdjęć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia