Adriano Komputero(wa) i dziennik
Zima... styczeń... ciemno prawie całą dobę... cicho i spokojnie.Czas sobie płynie i nic sie nie dzieje.Wszystkie papiery złożone i czekają na luty, bo pod koniec tego miesiąca (lutego) mam otrzymać gotowe, piękniusie pozwolenie na budowę, ha !
I niby wszystko cacy, ale nie do końca. Przecież do budowy mojego domku potrzena jest ekipa ! Niby powinnam spać spokojnie, ale nie śpię. Moja pani E. która załatwia mi te wszystkie papierzyska obiecała, że narai taką ekipę, że mucha nie siada Byłam u niej dokładnie miesiąc temu i dokładnie miesiąc temu mój projekt miał być obejrzany przez szefa wspomnianej firmy budowlanej i dany do wyceny. Dzwonię i pytam o tą wycenę raz na tydzień. Wciąż słyszę, że wyceny jeszcze nie ma , bo pan A. jest bardzo zajęty, ale oczywiście zrobi, zrobi, a ja czekam, czekam i już zaczynam się denerwować, czy czasem ten mistrzunio jest w ogóle zainteresowany moją budową ?
Rozmowy z nim cały czas prowadzę przez panią E. bo podobno pan nie przyjmuje już żadnych zamówień budowlanych i tylko dzięki znajomości z panią E. zechciał w ogóle spojrzeć na projekt Niby taki rozchwytywany
Co tu robić ? Pani E. bardzo go zachwala, taki solidny- mówi, a wyceny jak nie było, tak nie ma.
Postanowiłam więc zadzwonić do znajomej, której syn wybudował się w zeszłym roku. Zaczął w kwietniu 05` i w Sylwestra się wprowadził Poprosiłam o namiary na firmę, która budowała jego dom "pod klucz". Zadzwoniłam. Odezwał się "kulturalny" głos, wysłuchał, rzeczowo odpowiedział i ku mojemu zdziwieniu wyznaczył spotkanie... na mojej działce w celu rozpoznania terenu i zapoznania się z projektem. Pan B. był wyraźnie zainteresowany podjęcia się budowy. Trochę mnie zaskoczyło takie podejście do sprawy : chce zobaczyć działkę, teren, sam osobiście Może tzw. poważni zainteresowani tak robią ??? No nic, trzeba jechać na działkę skoro szukam wykonawcy. Facet zrobił na mnie dobre wrażenie więc się nie boję . Jadę oczywiście sama, ale mężowi mówię co i jak ( w razie czego).
Po wymianie kilku zdań na powitanie pan potwierdził moje pierwsze odczucie (dobre). Stanęliśmy na drodze przy mojej działeczce. Pokazuję gdzie moja ziemia - gdzie się kończy, gdzie zaczyna, jaki poziom ma droga, że trzeba będzie nieco podnieść fundamenty, gdzie woda, gdzie prąd ...On potakiwał, słuchał, niewiele mówił, przyglądał się i nie wymądrzał. Kiedy skończyłam zadał kilka pytań i spojrzał na projekt, który skserowałam i ze sobą przyniosłam. Kiedy tak stałam, gadałam, machałam rękami gdzie to , a gdzie tamto, to tak mi się jakoś gorąco zrobiło...tak byłam podekscytowana, że opowiadam, co tu się ma wydarzyć niedługo...ach! co tu się będzie działo !!!...
Pan B. zabrał projekt do wyceny, mówiąc, że sam niebawem zadzwoni, kiedy będzie gotowa. Jestem bardzo ciekawa tego kosztorysu. On sam jest kierownikiem budowy i ma swoją brygadę. Mówił, że jest w stanie powtórzyć wersję syna mojej znajomej tzn. wybudować do zamieszkania w tym roku .
Już śpię trochę spokojniej, bo jakby co, to mam już dwóch do wyboru, a nie jednego. No i pan B. zrobił dobre wrażenie.
Teraz kolej na pana A.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia