Adriano Komputero(wa) i dziennik
MAM WYCENĘ. Spotkałam się z "moją rzeczoznawczynią" w celu odzyskania dokumentów (wszystkie w oryginale ) , które zabrała ze sobą na wizji lokalnej tego pamiętnego piaszczystego i pyłowego dnia .
Pani wyznaczyła spotkanie już nie na łonie natury, a w centrum miasta, w którym mieszkam. Tumanów kurzu nie było, ale czystego powietrza i śpiewu ptaków też nie . Tym razem nie spóźniła się, ale tak bardzo się śpieszyła (na kolejną wycenę ), że w pośpiechu, na chodniku pełnym przechodniów, oddała moje dokumenty. Powiedziała, że wyceniła mój dom .... ale całkowita jego wartość jest mniejsza niż zakładałam .
Co teraz ???
Na odchodne poinformowała, że zostanie ze mną do końca . Będzie nadal oceniać stan zaawansowania mojej budowy przed wypłatą następnych transz .... O ja nieszczęśliwa ! ....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia