Adriano Komputero(wa) i dziennik
Wróciłam właśnie z BANKU .
Jestem "wypluta". Dokładnie dwie godziny rozmów, pertraktacji, liczenia, pisania. Tak bardzo podchodzę do tego kredytu emocjonalnie, że aż w głowie mi się kręci. To chyba będzie najgorsza ze wszystkich spraw jakie załatwiałam, aby spełnić swoje marzenie o własnym domku . A to wszystko przez Panią rzeczoznawcę .
Ta kobieta nawet na kierowniku Oddziału Banku zrobiła niemałe wrażenie . Powiedział głośno : "jestem w szoku" .
A już myślałam, że to ja jestem jakaś taka przewrażliwiona, nieobiektywna ... a tu sam kierownik nie mógł wyjść z podziwu co ta Pani w kosztorysie powypisywała. Nic się nie zgadzało . Nawiasem mówiąc zrobiła go tylko w jednym egzemplarzu -dla banku- mnie pomijając .Oczywiście nie omieszkałam poskarżyć się jak ta Pani się zachowywała
Pan kierownik był baaardzo miły , zaczął się tłumaczyć, że on nie ma wpływu na to, kogo mu Centrala podeśle, że widział Panią pierwszy raz i też jest z wyceny (sposobu jej wykonania) oraz rozmowy z nią nieusatysfakcjonowany.
Na moją sugestię, by może tak podanie do Centrali napisać i prosić o ponowną wycenę, Pan odrzekł : tego nie zrobimy, bo musiałaby pani ponownie ją opłacić . Pozostaje jedynie moja uwaga i doniesienie na Panią rzeczoznawcę do Centrali. W końcu wynajmuje Ją Bank i powinna rzetelnie i fachowo zająć się wyceną ... Ups ! ale się narobiło
A więc pomimo, iż wartość mojej przyszłej nieruchomości opiewała na inną kwotę jak zakładałam i udział własny również , Pan Kierownik postanowił działać dalej, dając mi kolejne wnioski i oświadczenia do podpisu. Trzeba było nanieść poprawki do kosztorysu , wpisać inną, czyli mniejszą kwotę kredytu i wysokość wypłaconych transz
Teraz pozostaje mi znów czekać, tym razem na odzew Centrali
Do przyznania kredytu jeszcze więc daleka droga (a pieniążki na koncie się kończą ... )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia