Adriano Komputero(wa) i dziennik
Wszystko dzisiaj podporządkowałam jednemu : zalewaniu stropu . Poprzekładałam spotkania i wszystkie sprawy , by móc spokojnie uczestniczyć i delektować się widokiem zalewanego stropu. Skoro świt pobiegłam po świeżutkie truskaweczki , by dla majstrów ciasto truskawkowe upiec . Zakupiłam coca-colę i po puszeczce pyfka dla każdego i o oznaczonej porze ruszyłam na budowę ....
.... Targam te specjały i myślę sobie : dzisiaj mój domek będzie miał strop .
Wcale mi nie było ciężko dźwigać to wszystko, bo niesiona byłam jakimś takim podekscytowaniem, emocjami, radością ...
.... Widzę z daleka - tłum ludzi . I to na moim domku stoi ( na stropie niezalanym jeszcze ) . Cóż się stało ? Dlaczego ich tak dużo ???
Podchodzę bliżej z duszą na ramieniu i dowiaduję się, że .... zalewania dzisiaj nie będzie Mimo, że pomocnicy zjawili się w komplecie (stąd ta wielka ilość ludzi ) to wszystko odwołane
A chodzi o ... balkon . Zbrojenia już wypuszczone, ale by mógł być zalany razem ze stropem musi być zaszalowany - a nie jest. Majstry nie dogadali się z kierownikiem. Myśleli, że balkon będzie robiony przy okazji wieńca
... No i masz "babo placek" ... trzeba będzie z całym majdanem (i z plackiem z truskawkami) wracać z powrotem . A na dodatek targać to wszystko po raz drugi
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia