Adriano Komputero(wa) i dziennik
Koniec miesiąca już był, a u mnie tynki jeszcze nie gotowe .
"Idzie" listopad, którego najbardziej nie lubię. Zmiana czasu, krótkie dni, zimno, ponuro ... brrr ... oby do wiosny ! A na dodatek nagły atak zimy (tej jesieni ) pokrzyżował moje plany .
Miał się "dokańczać" dach - niestety śnieg uniemożliwił prace dekarzy . Póki pogoda się nie poprawi na dach nie wejdą . A dachówka już jest , czeka i marźnie . Czy to nie jest złośliwość losu ... jak nie urok, to ... sraczka
Mało tego - miały być też okna. Moje piękniutkie , śliczniutkie okieneczka. Ale niestety nie będzie . Czekam od lipca, zamówienie i zaliczka poszły w kwietniu , a ja zostanę z folią w otworach okiennych nie wiadomo jeszcze jak długo, bo produkcja "się zawiesiła" z powodu braku surowca .
Siedzę więc i dumam co będzie jak produkcja w ogóle nie ruszy .
Już od początku miałam z tymi moimi oknami niezłe przeboje. Najpierw zamówiłam je w innym kolorze, który po czasie przestał mi odpowiadać i próbowałam to "odkręcić". Po dłuuugich pertraktacjach udało mi się zmienić ich kolor, ale przesunięto moje zamówienie na dalszy termin . No i teraz zabrakło na moje okna dębiny
.... Jak ja nie lubię listopada ... dopada mnie depresja...
Na szczęście piwniczka już wytynkowana, więc będzie gdzie się schować i utopić swoje smutki
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia