Adriano Komputero(wa) i dziennik
Ha! ... Nie odpuściłam i proszę ... montażyści pojawili się na budowie by POPRAWIĆ swoje błędy .
Przyjechali z samego rana po uprzednim telefonie od samego dilera, który był niezwykle miły . Zapewniał, że Panowie montażyści wykonają swoją pracę z największą starannością. Nie omieszkałam od razu pojechać na budowę by to sprawdzić.
Moje przetarcia zostały wyczyszczone, zawoskowane i polakierowane, a skrzydło wyregulowane (z obietnicą kolejnej regulacji wszystkich okien po 3 m-cach). Otrzymałam nawet brakujące elementy (klamki, nakładki na zawiasy, klucze do zamka w drzwiach oraz odrobinę oryginalnego lakieru (odlanego w słoiczku) do ewentualnego zamalowania rys i przetarć po zakończeniu budowy
Widzicie ... a jednak ....
Nic nie stało już na przeszkodzie by odwiedzić dilera i złożyć swój podpis na protokole. Zostałam bardzo sympatycznie przyjęta ( z kawą ).
W odpowiedniej rubryce protokołu wyszczególniłam jednak wszelkie uwagi wraz z obiecaną kolejną regulacją oraz wymianą wyszczerbionego okapnika na nowy, podpisałam tam gdzie trzeba, za usługę zapłaciłam .
I koniec ... nie mogło być tak od razu ??? ...
Teraz grzecznie poczekam na swoje parapety
Stróża zwolniłam. Miał już chłop dosyć spania na polówce w lodowatym domku. Nocą jest już jednak zimno, a póki co kozy nie mamy. Zamontowaliśmy alarm , a do pilnowania domku zaangażowaliśmy Firmę Ochroniarską . Myślę, że nie będzie przykrych niespodzianek
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia