Adriano Komputero(wa) i dziennik
... "Mówi się trudno i żyje się dalej" ...
Mogłabym się wciąż zamartwiać i rwać sobie włosy z głowy, ale chyba nie będę ( i tak mam ich mało i do tego wypadają ) .
Głęboko przeżyłam sprawę drzwi , powściekałam się, użaliłam . Pozostał niedosyt, niezadowolenie, brak satysfakcji . Mogę "ratować" sytuację witrażem, czy listwami przyszybowymi, ale będą to tylko półśrodki .
Nie mniej jednak za witrażem się poważnie rozglądam i wstawię go na pewno .
Dziękuję Wam wszystkim za słowa pocieszenia. Bez Was byłoby mi znacznie trudniej. Jak to dobrze, że jesteście !!!
Każdy dzień przynosi tyle nowych wrażeń, tyle nowych wyzwań, przybywa tyle nowych decyzji do podejmowania, że czasami myślę sobie , że nie ma siły, by człowiek nie popełnił jakiegoś błędu .... Czy to się uda ?
Obecnie mam tylu majstrów w domku, że nie wszystkich ich poznaję i myli mi się, kto jest kto : dwie "stare" ekipy, murarze, malarze, hydraulicy, pomocnicy, jacyś "nowi", instalator, dekarze ... Łoooo matko , jaki młyn !
Wydaje się jakby nic nie trzymało się "kupy", że jest ogólny haos, zupełna "rozpierducha" .
Jeśli po wyjściu tych wszystkich fachowców domek będzie nadal stał , a do tego będzie można do niego wejść ( i wyjść) bez obrażeń - to będę zadowolona .
To co się teraz dzieje jest nie do opisania. Mój najbardziej reprezentacyjny pokój , zwany niegdyś "salonem" przypomina raczej pobojowisko. Ciekawe, że majstry wciąż tak go nazywają , choć w ogóle go nie przypomina . W każdej chwili może spaść coś tutaj na głowę, można nabić sobie guza, sturlać się ze schodów lub wpaść w dziurę i stracić obcas (od pewnego czasu noszę więc buty na płaskim obcasie ).
Czy to dopiero początek, czy już koniec ?
Na szczęście jest już miejsce, gdzie nie ma nikogo, jest cisza i spokój . To STRYSZEK . Czyściutki i widniutki stryszek .
Jest więc już gdzie posiedzieć i przyjąć miłych gości . Zapraszam wszystkich !!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia