Willie i jego Dom
I znowu po świętach
Na pocieszenie to oznacza że mozna znowu spokojnie rzucić się na tematy budowlane. Gorzej że zaczyna męczyć mnie poczucie kurczącego się czasu a rosnącej ilości rzeczy do zdecydowania/ustalenia/załatwienia że nie wspomne o płaceniu
więc dla kolejnego pocieszenia: Wiosna idzie, to pewne!
ale historycznie rzecz ujmując:
Dziura czyli geologia
Miało być tak że szambo. Nawet się nie zastanawialiśmy nad tematem. Wszyscy przecież mają.
Wszyscy ci co nie mają ustawowej rury do Bałtyku
Ale okazało się (zaczynam się już powoli przywyczajać że przy budowaniu NIC nie jest przesądzone) że NIE wszyscy mają.
Niektórzy mają POS.
Albo oczyszczalnię.
Gdzieś po tygodniu dotarło do mnie że to to samo
Hohoho - im więcej o POS tym szersze uśmiechy moje i PP. Lać bez umiaru i wszystko ładnie wsiąka? Działki nam starczy - niech wsiąka! A przede wszystkim - brak GÓWNOPIJEK!
ps - określenie Gównopijki pojawiło się w naszym domu z inicjatywy Starszego z Chłopców (tego już wygadanego 4 latka!) - musieli to już przerabiać w przedszkolu...
Słowo od razu się przyjęło
Skoro więc takie to proste to biegiem po Mądre Gazety a potem do Pani Urzędnik - i mailem ją i telefonem. Okazało się że wszystko można.
Jak się spełni odpowiednie warunki, oczywiście
I w zasadzie wszystko już mieliśmy obgadane, nawet umówioną wizytę w firmie produkcyjnej. Prawie model już uzgodniony. Miejsce wyznaczone. I z inną Panią Urzędnik tez uzgodnione że jak się wyrobimy to od razu do PNB wrzucamy.
Trzeba tylko wody gruntowe pomierzyć. I oferta za pierwszą dziurę to 450 netto. I 150 za drugą. Ale z obietnicą że jedna pewnie wystarczy.
Ale bałem się że nie wystarczy. I nie podobało mi sie to netto.
Nastepna oferta była bardziej obiecująca. 550 netto za dwie do trzech dziur!
Lepiej ale nie najgorzej.
Aż w tej euforii spadających cen wynegocjowałem w trzecim podejściu 450 za 2 dziury. Brutto dla mnie
Super deal. Tak myślałem do czasu jak zobaczyłem o co chodzi.
Kawałek rury z wgryzakiem. Jeden pan geolog do wgryzania. Drugi pan geolog do notowania. Całe 15minut roboty licząc z przejazdem ode mnie z domu. 5 minut na pogaduchy. Plus piekne opracowanie z rysunkiem. I PIECZĄTKĄ. Za 450.
Szkoda tylko że wody mam na 1,5 metra. Dokładnie tyle co potrzeba miejsca POD drenażem co powinien być minimum 60 cm pod ziemią (a kto wie czy nie metr!).
A jak poczekaliśmy te 5 minut to wody nawet podskoczyły na 1,30 i pieknie gwizdały w gwizdku geologa.
Gwizdały na Triumfalny Powrót Szamba.
I po to nam właśnie geologia:
żeby rozwiewać Złudne Nadzieje. I zostawić ładny rysunek. Za 450
w nastepnym odcinku:
Boląca głowa PP czyli gdzie jest standard???
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia