Willie i jego Dom
Dziś nasz Starszy gdy wszystko juz było gotowe do wyjścia do przedszkola nagle zmienił zdanie:
- Mamo, nosek mówi do brzuszka "tuż, tuż"!
- No i ?
- A brzuszek mu odpowiada "Chcę kaszkę"!
no i znowu się spóźnili...
To taki drobiazg Przedweekendowo-Piątkowy
a co z naszą budową??? Opowieści ciag dalszy nastąpi:
Gdzie granica czyli Sami swoi!
Człowiek ma taką dziwną skłonność, żeby zapominać o przykrościach. To się nawet jakoś nazywa w psychologii – wiem że się nazywa bo mam Przyjaciółkę co psychologię zrobiła. Całą! Teraz za 450 złotych pracuje w szpitalu żeby mieć uprawnienia..... Piękny Kraj.
No i ja już prawie zapomniałem że miałem raz taki przykry Temat do (psycho)Analizy.
Ale po kolei....
Co robiliście w Lany Poniedziałek?
Nienormalni lali Nieswoich Niestandardowymi Wiadrami na przystankach.
Każdy normalny też lał. Ale Swoich lał. Z użyciem standardowych narzędzi Polewczych typu Pistolet. Co my byśmy bez Babci i Dziadka zrobili! Nie mieliby (śmy) Nasi Chłopcy Półmetrowych Pistoletów na wodę......
Tymczasem ja zamiast oddać się Morderczej Rozrywce umknąłem z ostrzału pod hasłem wykonania Zadania Strategicznego. Dostać się na działkę w celu pomiarów. Tak się bowiem złożyło, że przy okazji odwiertów wodonośnych utkwił mi w pamięci jeden bolesny szczegół. Podejrzanie krótka droga od jednej dziury w działce do drugiej. Mierzyłem bardzo starannie przygotowanymi Krokami. A druga dziura wypadła prawie w granicy Sąsiada....hmmmm.....
Temat do Analizy rozplenił się w świadomości akurat w okresie świątecznym. Przecież mapka pokazuje 26 metrów szerokości. Odmierzyłem od granicy 5 metrów na pierwszą dziurę. Druga była 15 metrów dalej. 15 + 5? No za nic nie chce wyjść z zapasem 6 metrowym!
No to pięknie – 6 metrów różnicy z Sąsiadem! W Samych Swoich za Trzy Palce trzeba było uciekać do tej Hameryki....
Najgorsze w tej sytuacji było, że niby działka niedaleko, a pójść nie ma kiedy. I jeszcze te Święta! Zamiast spędzać je na działce, to jeździmy po rodzinie!
W rezultacie Zadanie Strategiczne okazało się i Misją Komandosa. Bo jedyny wolny termin pojawił się w poranek w Lany Poniedziałek! Poranek!!! Kiedy właśnie szaleją Nienormalni!!!
Czasem to jednak myślę że przesadzam z tą ostrożnością. No, ale muszę z tym jakoś żyć i Moi Najbliżsi też
PP poklepała pocieszająco po plecach – UDA SIĘ!
A JAK NIE? – tego nie powiedziałem. Pomyślałem tylko.
Nie zwlekając i Trzymając Fason wyglądam zza drzwi. Lewa wolna. Prawa nie widać. Wystawiam kawałek. Nic. Wyglądam. Po prawej znika Grupa Inicjatywna Z Wiadrem. To ja w lewo. Niby zrelaksowany bo to własne osiedle, młodzi chyba znają, nie będą sobie tyłów robić.
Zaraz, zaraz...
Ale Młodzi dziś to mogą nie wiedzieć że nie Wypada, a taki dzień co Wypada!
Szybko wprowadziłem małą poprawkę do planów – nie będę fatygował Boskich Hermesowych Nóg. Pojadę te 600 metrów samochodem!
UDAŁO SIĘ! Nikt nie gonił.......
Na miejscu luzik. Pole. PUSTE pole. Można pracować. Najpierw Narzędzia...
Mapka, Długopis, Miarka. Krawiecka. Całe 150 centymetrów.
No to idziemy Skokami Krawieckimi. Od słupka do słupka. Przez górki, dołki i chaszcze. Dla Pewności dwa razy. I jeszcze kontrolnie raz.
A skoro już tam byłem to pomierzyłem i ten dłuższy bok też (wg mapki 56 metrów). Żeby nie wracać znowu z tym centymetrem, jak mi się przypadkiem jakieś podejrzenia rozplenią.....
NO I ZGADZA SIĘ! WSZYSTKO!
Tylko ten mój Starannie Odmierzony Krok się nie zgadzał........
W sumie - jednak to dobrze że znowu zmarnowałem trochę czasu na Niepotrzebne Zamartwianie. Tej Ulgi wypełniającej po sprawdzeniu nie sposób przecenić........bo przecież psychologia jasno wskazuje:
POZYTYWNE BODŹCE to podstawa Zdrowego Życia!
Następnym razem:
Spotkanie na Szczycie czyli Sąsiedzi
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia