Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    1 407

Willie i jego Dom


Willie

600 wyświetleń

Ależ szybko leci czas na wiosnę!

 


Aż poleciał z nim jeden nasz p. Architekt tak daleko że papiery na PNB złożymy przez to dopiero po długim weekendzie

 


to ten sam z odcinka nr 3 - NIC SIĘ NIE POPRAWILI

 

 


w tzw miedzyczasie odbywam tournee po lokalach kawiarnianych wciskając Przygodnym Wykonawcom xero projektu i z Miną Kota w Butach Puszka-Okruszka umawiam się na kosztorysy.....

 

 


Jak człowiek chce wydac te kilkaset tysięcy to trzeba się nieźle za tym nachodzić

 

 


ale to wszystko tytułem wstepu, jedziemy dalej z historią

 

 

 


Spotkanie na Szczycie czyli Sąsiedzi

 

 


Sąsiad jak wiadomo to Najważniejszy Człowiek na Świecie.

 


Zaraz za rodziną. Czasem nawet przed. Bo jak trzeba wyjechać i Pasterskie Czujne Oko jest niezbędne – to prościej Sąsiada prosić niż Rodzinę

 

 


W przypadku domu to jeszcze więcej łączy z Sąsiadem!

 


1) Jest ich najwyżej trzech

 


2) Wspólny płot

 


3) Wspólne grillowanie (nawet jak każdy we własnym ogródku)

 


4) Wspólne poczucie że ma się Fajnego Sąsiada

 

 


To ostatnie to jak z Małżeńską Miłością – należy Pielęgnować i Dbać żeby nie ostygło. Za to należycie podlewane daje Morze Satysfakcji.

 


No może nie to samo dokładnie Morze . Ale też warto.

 


I najważniejsze – raz stracone, ciężko odzyskać

 

 


Z tych więc powodów bardzo nas interesowało Kto to będzie za płotem. Jako Młodzi i Dynamiczni (roboczo definiujemy ludzi na MiD do 40, potem pojawia się kategoria Młody ale Juz Doświadczony ) postanowiliśmy wziąć Sprawy we własne ręce zamiast zdawać się całkowicie na Los Człowieka. Namówiliśmy więc Teściów na działkę obok. OK., sprawa jasna, wiemy czego się spodziewać

 

 


Drugi bok pozostaje Tajemniczą Pustynią – nie wiemy nawet czy ma Właściciela. Na razie wiatr hula wraz z próbami podziału na działki. Poczekamy, zobaczymy.

 

 


Pozostał Trzeci Bok. I tu pierwsza miła niespodzianka: Sąsiad sam się ogłosił, któregoś dnia dzwoniąc z Radosną Nowiną – TO JA!

 


Pierwsze Koty za nieistniejące Płoty - Znamy się ze słyszenia

 

 


Potem nastąpił Pierwszy Kontakt Wizualny. Zlot na polu pt. musimy ustalić Zbiórkę na Pana od wodociagu i gazociągu. Wykonałem Ogląd.

 


Pokoleniowo pasuje. Mniej więcej nasz stopień Zaawansowania Życiowego. Krótka konwersacja potwierdziła że jest Młodym Dynamicznym z Żoną i Dzieckiem. Synem który już się zastanawia czy będzie miał Kolegów na nowym miejscu. Uspokoiłem że minimum Dwóch!

 

 


Potem nadeszła mroczna pora Budowlanego Nicnierobienia i na kilka ładnych miesięcy kontakt zanikł.

 


Do czasu kolejnego niespodziewanego telefonu i to na same Święta Bożego Narodzenia:

 


- Najlepsze Życzenia! Potrzebuję podpisy!!!

 

 


Okazało się że Sąsiad będąc zadeklarowanym Niezdecydowanym i Nieprzekonanym w kwestii budowy doszedł już w tym Nicnierobieniu do Pozwolenia na Budowę! A ponieważ jednocześnie wykonał kilka ruchów formalnych w tym przepięknym okresie zmiany prawa, nagle po roku powstał jakiś Monstrualny Rów Prawny w który wpadł razem ze swoimi dokumentami.

 


Nic nie zrozumiałem.

 


Ważne było że jak szybko nie pozbiera podpisów przyszłych Sąsiadów to wydarzy się Katastrofa!

 


Podpisaliśmy więc. Dla pewności pełnym imieniem i nazwiskiem

 

 


Był wdzięczny

 


A Dobry Uczynek od razu się zwrócił! Sąsiad wprowadził w Tajemnice Gminnych Korytarzy i podał namiary do Pani Urzędnik która teoretycznie pisze nam Warunki Zabudowy. Teoretycznie, bo jak nie zadzwonimy i nie pogadamy to może jeszcze je pisać ze 3 miesiące! Zadzwoniłem bez zwłoki – WZ było już po 4 tygodniach.

 


Oj polubiłem Sąsiada już

 

 


Tak więc po 1, 5 roku znajomości grunt został przygotowany na SNS.

 


Spotkanie Na Szczycie.

 

 


Wysłałem oficjalne zaproszenie:

 


2+2. Sami dorośli. Neutralny grunt. I na cały obiad!

 

 


Spotkanie bardziej niż się udało.

 


Po pierwsze był dobry obiad.

 


Po drugie wreszcie była okazja żeby przestać się „Panować i Panić”.

 


Po trzecie pokazaliśmy sobie Zdjęcia Dzieci.

 


Po czwarte okazało się że Drogi Życiowe podobne do tego stopnia że wszyscy mieszkamy na Białołęce, a obaj z Sąsiadem cierpimy pod Butem Francuskiego Kapitału. Z tym że ja uparcie nie zamierzam uczyć się francuskiego

 

 


Z tym Cierpieniem to może przesadziłem jednak.

 


Ale Francja Elegancja to też nie jest

 

 


I jeszcze do tego od słowa do słowa Uzgodniliśmy Położenie Śmietnika – a jak wiadomo to generalnie Śmierdząca Sprawa

 


I jakby nie dość było tych Pozytywnych Wrażeń to jeszcze w krytycznym momencie Sąsiad zawłaszczył rachunek. I nie dał sobie odebrać!!!

 


Oczywisty powód że musimy się re-umówić na następny lunch.

 

 


Podsumowując, dobrze jest!

 


I teraz należy tylko Podlewać i Pielęgnować, Podlewać i Pielęgnować, Podlewać..........

 

 

 


Następnym razem:

 

 


Zapuszczam Żurawia czyli wizyta domowa

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...