Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    1 407

Willie i jego Dom


Willie

862 wyświetleń

Oczko do nas Mruga

 

 


Tydzień na przyspieszonych Obrotach.

 


Zanim się Kładłem spać to już Myślami byłem przy Wstawaniu.

 


Męczące na dłuższą metę. Okazało się że Meta była w czwartek.

 

 


Zastrajkowałem i wieczorem dostałem Tajemniczych Boleści Żołądkowych. Nie wiadomo skąd.

 


PP postraszyła Grypą!

 


Ale nie tą. Tylko Gorzką Żołądkową.

 

 


Moja teoria jest bardziej Psychologiczna. Żołądek chciał żebym przestał Maniacko Rozpatrywać Problemy Budowlane. Stres Biedakowi podskoczył. W rezultacie wczorajszy wieczór aż do rana bez nawet Jednej Myśli Budowlanej upłynął. Pozostałych tez niewiele. Żołądek już tego pilnował.

 

 


Rano wstałem więc jak Młody Zbuk. Gotowy do akcji. Na wszelki wypadek Budowę odwiedzę dopiero jutro. Żeby nie drażnić żołądka...........

 

 


Tymczasem wczoraj rano, byłem jeszcze zupełnie na Chodzie. Przecież w planie było Zwiedzanie Pięterka z PP!

 

 


I tak zerwawszy po Ciemnicy, przygotowaliśmy Latorośle na Osamotnienie z Opiekunką. I nim trzeci Kur zapiał wylądowaliśmy na Budowie.

 


Dzień wcześniej kłębił się Tłum złaknionych pracy, a dziś Wręcz Odwrotnie . Jeden Młody wita nas przechodząc z informacją że Majster „wyjechał”.

 


Niedaleko. Jak zwykle. Będzie niedługo. Jak zwykle.

 


Czyli już wiem że się nie zobaczymy bo najdalej za pół godziny musimy lecieć dalej Żyć.

 


Trudno, w końcu mamy Siebie.

 

 


Kładka Strachu za dnia jakby mniej Podstępna. Ale i tak PP Rozsądnie korzysta w pobliskiej krokwi w połowie drogi. Sicher ist sicher.

 


Coś niewiele tych działówek od wczoraj Powstało? W zasadzie 30 centymetrowy pasek jednej ścianki.

 


Młody zdradza że ytong wyszedł i Majster właśnie za Nim pojechał.

 


Czyli zaraz przywiozą i robią dalej???!

 


No, - Młody nie ukrywa Powątpiewania – na wieczór chyba zwiozą.........

 

 


Aha.

 


No to może Niepotrzebnie tak się spieszyliśmy, ale skoro tu jesteśmy to bierzemy się za Wizualizację i Konfrontację. Ustalamy jak ustawić Nieistniejące Działówki.

 


Konfrontacja odbywa się w Dwóch Płaszczyznach.

 


Jedna to zderzenie Papierowej z Trójwymiarową. Czyli Projekt kontra Rzeczywistość.

 


Druga to zderzenie Charakterów i Koncepcji. Moich i PP.

 

 


PP desperacko patrzy na Projekt i próbuje zgadnąć Gdzie Jest. Nic z tego.

 


O ile parter jest podobny do projektu, o tyle otwarte Poddasze nie ma Absolutnie Nic Wspólnego z płaskim rysunkiem! No może, że kierunki świata można namierzyć.

 


Poza tym bez Długotrwałych Ćwiczeń Oka Wewnętrznego nie sposób jest zrozumieć Co ma Być Gdzie.

 


Moje Oko wyćwiczone do Bólu od kilku miesięcy nie ma z tym problemu. Oko PP kręci się Ogólnie Naokoło z coraz większą Desperacją. Próbuje się jakoś zlokalizować........

 

 


Po trzeciej nietrafionej Próbie odgadnięcia Co Ma Tutaj Być (???!!!) PP się poddaje mojemu Prowadzeniu.

 


Najpierw sypialnia zachodnia, ta ze Słupami. Skonsultowaliśmy problem z Czarodziejką Wnętrzarką. I już się Słupów nie boimy! Bez ogródek zostawiamy Słupa tam gdzie stoi a ściankę garderobianą wypychamy Dobry Metr (czyli co najmniej 105 centymetrów) dalej! Miarka wskazuje że Urodziliśmy Pokój Balowy – na długość niemal 6 Metrów!

 


PP rośnie Uśmiech na Twarzy. Lubi takie przestrzenie. A do tego z racji specyfiki Więźby w tym rejonie zostaje jeszcze dość miejsca w garderobie by pomyśleć nad koncepcją Komnaty Tajemnic dla Bamboli. Taki schowany pokoik z Różnymi Różnościami.

 


Nie pytajcie. I tak nie powiem co tam będzie. Tajemnica. Tylko PP wie.

 


Ale będzie Fajne.

 


Mam nadzieję że mnie też wpuszczą

 

 


A Słup? Zostaje sobie w okolicy Kąta. Na tyle daleko że Coś z Niego jeszcze będzie! Im dłużej myślę tym więcej wymyślam Potencjalnych Możliwości. Można będzie coś tam powiesić. Oprzeć się. Pomalować. Rzucać. Wspinać!

 


Ohoho. Chłopcy nawet się nie domyślają jakie im tu Pyszności Szykujemy!

 

 


Przy okazji wyłuszczam PP zawiłą Kwestię Kratownicy, co to jest a jakoby jej nie było. Staje na tym że Należy odpowiednio Zabezpieczyć Wykonanie w Terminie Późniejszym. Kiedy już będzie pięknie wykończone podbicie Tarasu.

 

 


Lecimy dalej po Obrzeżach.

 


W sypialni południowej Wpadamy na Minę. Kwaśną.

 


To moja.

 


Jak widzę że PP beztrosko przesuwa Działówkę na maksa pod krokwie.

 


Niezwłocznie należy zacząć od „Skarbie, świetny Pomysł” a potem Delikatnie zasugerować że mogą być komplikacje w późniejszym użytkowaniu. Zainteresować tematem, powoli odsłonić Paletę Sensownych Argumentów. Dać czas na zastanowienie. Pozwolić dojrzeć Przekonaniu, że Może Mam Trochę Racji.

 

 


Właśnie tak to się powinno robić.

 


A ja co?!

 


Bez zastanowienia Walę Prosto Między Oczy że to bez sensu i w ogóle nie rozumiem jak można nie widzieć że będzie Dramatycznie Mała Garderoba!

 

 


 

 


...............wyjątkowo długi tydzień, ciągłe niedospanie, wizja braku czasu, zaraz musze pędzić do Pensjonatu na kilkugodzinne negocjacje, Więźba nieskończona, zima idzie.............tylko tyle mam na usprawiedliwienie! Ale przecież miałem w szkole zajęcia z Motywowania i Negocjacji..........i Walenie Między Oczy było Zalecaną Taktyką!!

 


Jeśli chcemy Zerwać Koalicję

 

 


Kochana PP jednak rozumie mój stres. Mimo chwilowego Napięcia udaje nam się Osiągnąć Porozumienie. Spotykamy się w Połowie. W połowie drogi między Ekstremalnym Skosem a Pierwotnym Zamysłem Architekta.

 


Idziemy dalej z poczuciem że żadne z nas tak Naprawdę do Końca nie wie jak to wyjdzie na Końcu. Podłoga się podniesie, Skosy się opuszczą, Ścianki kolankowe się przybliżą..........no jak można w takich warunkach Decydować?!!!

 

 


Uciekamy do Pobliskiego Pokoju PP. Też go jeszcze nie ma. PP wyraża uprzejmie zainteresowanie Dziurami w stropie. To miejsca na rekuperację. Hmmm. Dlaczego tu i czy na pewno Tak jak Trzeba? Tak, i tej wersji się Trzymam.

 


Pokój wydaje się Malutki. Ale według mnie pasuje idealnie. PP Też przecież nie wygląda na Olbrzymkę!

 

 


Na deser zostawiłem Łazienkę. Tutaj nawet Majster odpadł próbując z projektu wymyślić gdzie dokładnie się kończy. Długa historia. To akurat takie miejsce gdzie spotyka się Więźba główna z Więźbą garażową. Gdzieś tu też będzie Słup. Czyli dziś go jeszcze nie ma. Poza tym za chwilę kończy się strop nad garażem. Dodatkowo mamy tez pamiętną Dziurkę Pralniową, która wpływa na decyzję o ściankach.

 

 


Z Gracją manewruję drewnianymi Stemplami pod komendę PP. Z braku innych narzędzi używam 2 metrowych stempelków do zaznaczania dla Ekipy gdzie mają lecieć nasze w Pocie Czoła wykuwane Działówki. Finalna Koncepcja Konstrukcji Łazienki opiera się z jednej strony na Dziurce Pralniowej, z drugiej na Dziurce Rekuperowej. Czyli jednak te Dziurki to się Nadają do Czegoś!

 

 


Majstra oczywiście nadal nie ma. Młody dostaje instrukcję przekazania ustaleń i Nie Ruszania Stempli. Na wszelki wypadek Zapowiadam się na Wieczór.

 

 


Całusy, Uściski, Przeskok z Dżinsów w Kombinezon Krawacki i już mnie Tam nie ma!

 

 


Potem Czas okręca mnie potrójnie i nagle jestem z powrotem przy znanym Skądinąd Rondelku. Ciemnym i Ponurym już o tej Porze Dnia i Roku. I ja tez taki jakiś....coś zaczynam Czuć w Żołądku........

 


Dzwonek w kieszeni. Ha. Kierownik?! To chyba, niech no policzę.......Pierwszy Raz kiedy do mnie dzwoni?!

 


Drżącą Ręką nawiązuję Kontakt.

 


A On tylko pyta czy się wybieram na budowę........

 

 


Jestem tam za Pięć Minut. Upewniam się że jasna sprawa z Działówkami. Bardzo jasna. Ytonga nie ma, będzie w środę. A Ekipa w czwartek. Czyli mamy tydzień zanim Coś Urośnie....czyli Akcja Porannej Pobudki była Niekoniecznie Konieczna.

 


NO, ale zawsze możemy sobie powiedzieć że Temat Rozpoznany.

 

 


Ale Tak Naprawdę wcale nie o to chodzi tak w Ogóle. Kierownik robi Tajemniczą Minę. Cos tam przekłada za plecami z Ręki do Ręki.

 


Werble.

 

 


I Ciach - Oto jest!

 


Nasze Cudne Wole Oczko!!!

 


Czy też raczej powienienem powiedzieć:

 


Ladies and Gentlemen!

 


Allow me to present .........the GIANT SEWERYNA EYE!

 

 


Przypomnę: w podstawie 586 centyMetrów. I Pół!

 


Wysokość 116 centyMetrów. I również Pół!

 

 


Oglądam z lewej, z prawej. Macam, głaszczę. No Cudne.

 


Majster po prostu Puchnie z Dumy. Widzę że aż Rośnie gdy chwalę. Siedział nad nim chyba z Tydzień. Z tyłu skromnie przycupło Drugie Oczko. To garażowe. Drobiażdżek, zaledwie 145 w podstawie.

 

 


Ha.

 


Teraz już rozumiem czemu Majster taki zainteresowany był moją wizytą. Chciał się Poczuć Pochwalony.

 

 


I wcale się mu nie dziwię. Chwalę bo i mi się bardzo podoba.

 


Jutro będą zakładać na Dach.

 


Nie wytrzymam i wpadnę wieczorkiem Zajrzeć.

 


I Może nawet sobie Mrugnę.

 


Przez to nasze OKO.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...