Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    122
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    1 407

Willie i jego Dom


Willie

675 wyświetleń

Exp-resowo do Kasy

 

 


BB świetnie wyczuł temat Terminów. Spowolnił prace maksymalnie.

 


Nie prosił o pochwały.

 


Jeszcze.

 

 


A przecież to wszystko po to żeby dać mi należytą ilość czasu i energii na temat, który Obu nas interesuje w zasadzie tak samo.

 


Finansowanie.

 

 


Bo tak właśnie działa Kapitalizm. Działa Dobrowolnie.

 


Wszystko możemy zapisać w umowach. Możemy je potem podpisać w świetle fleszy i kamer. Na wszystkie strony zachwalać jak Świetnie to podpisaliśmy i Ile Dobrego się wydarzy Bo Podpisaliśmy.

 


Zachwalają zawsze obie strony. Zamawiający i Dostarczający. No bo jak nie zachwalać skoro Się Podpisuje.

 

 


Ale Dostarczający zawsze Trochę Ciszej. Bo to on przeważnie ma Dostarczyć co tam wpisano (Autostradę, SuperSystem albo i Dom). Najpierw.

 


I wie, że umowa jest zawsze Najlepsza na papierze.

 


A naprawdę to się dopiero Okazuje Potem.

 


Jak trzeba Płacić.

 

 


Politycy to mają Klawe Podejście. Bo choćby nie wiem co Napodpisywali, to na końcu Zawsze są wybory i już Kto Inny ma podpisać przelewy.

 


Dlatego tak ich lubimy. I wymieniamy starannie na nowo-starych co parę lat. Nie tylko my zresztą. To taki globalny obyczaj.

 


Poza Koreą i Kubą. Tam mają Zmodyfikowany Model Społeczny. Pieniądz jest Dobrem Niepotrzebnym. Eksperyment trwa.......choć zdaje się że Powoli Wymiera.

 


Razem ze społeczeństwem.

 

 


Ale w całej reszcie świata jest jasne że Cash is King. I do momentu dopóki nie popłynie z ręki do ręki mamy zapewniony Dreszczyk Emocji.

 


Czy na pewno popłynie.

 

 


Stąd też BB słusznie daje mi Czas na Działania Zabezpieczające. Na końcu tej Drogi jest wszak Jego rachunek bankowy. Bo ja Przelewam ale dopiero jak On dostarczy.

 

 


A ja zgodnie z Planem Ogólno-Budowlanym tematem Finansów Zarządzam. Też.

 


I nie tylko z Planem.

 


Zarządzam też z Poczuciem. Że to taki Mój Temat.

 


W końcu Finansista jestem. Z zawodu, bo czy z Powołania to się czasem Zastanawiam. Ale tylko wtedy gdy Nie Pracuję

 

 


Zarządziłem najpierw Przegląd Promocji. Coś koło Lata.

 


Potem mi się Znudziło tak Latać. Bo te banki zaczęły mi się już Mieszać. I te Promocje jakieś takie wszystkie.

 


Podobne.

 

 


I wszędzie mam ten sam Problem. Ukryte Intencje.

 


Jak mam Mu (temu Banku ) wierzyć że on chce mi Dobrze zrobić. Jak ja wiem że wcale nie.

 


On chce Dobrze Zarobić. Taka praca. Wiem bardzo dobrze. W Poprzednim Życiu sam byłem bankowcem.

 

 


Wyjścia są Dwa.

 


1) Rozumieć co Bank mówi i Zadać Właściwe Pytania.

 


2) Poprosić o Produkt na Miarę.

 

 


W ramach letniego Przelotu działałem w oparciu o Wyjście Numer Jeden. Ale na dłuższą Metę im Bardziej Pytałem tym Bardziej się Irytowałem. Że te Ukryte Intencje się Odkrywały.

 


Do tego jeszcze zacząłem straszne Ilości Czasu wydawać na wczytywanie się w Regulaminy.

 


Jasne. Wyjścia nie ma. Trzeba przeczytać i zrozumieć.

 

 


Ale w wariancie masowym to po prostu Masakra. Wycofałem się po trzecim Tekście. Kiedyś może będą je też Załączać do Gazet. Jako Literaturę Popularną. Może wtedy się poprawi.

 


Na razie jednak Styl Tragiczny. Biurokratyczno Hermetyczny. Co drugie Słowo wymaga Słownika Wyrazów Nieznanych Klientowi. Zdanie Poprzednie ze Zdaniem Następnym nie ma Związku Logicznego. Dominują Zdania Rozwojowe – po skromnym Początku rosną i rosną i na końcu już nie wiadomo co z nich wyrosło.

 

 


Ameryka, Panie! To stamtąd się wzięła Moda na Prawników. I Czuć na Odległość że banki na Prawnikach nie oszczędzają. A taki Prawnik to się Ćwiczy w pisaniu umów do Bólu. Nawet jak studia skończy to jeszcze Mu nie pozwalają Pisać. Bo mógłby się pomylić na Korzyść Klienta. Dopiero jak kolejne Kilka Lat PoAplikuje, to z wolna dają mu paragrafy do pisania. A całe umowy to już Ci Najbardziej Wyszczwani i Wyćwiczeni robią. I wiadomo o co chodzi. Zwłaszcza jeśli Na Pozór w umowie nie wiadomo o co chodzi.

 


Przecież nie o to żebyśmy Sobie Mieli co Poczytać......albo żeby potem Bank musiał długo po Sądach chodzić.....albo Przegrać.

 

 


A przecież wszystko mogłoby być takie Proste. Jak między Uczciwymi.

 


No, może Uścisk Dłoni to było Zbytnie Uproszczenie. Ale umowa na Dwie Strony już wydaje się Wystarczająco Obfita.

 

 


Oni piszą Ile i za Ile. Ja mówię Kiedy Oddam i w jakich Kawałkach.

 


Dołączam Kwit że Ziemia Zastawna i już.

 


O cóż więcej może chodzić. Przecież to tylko Rachunek za Pieniądz.

 

 


A w praktyce........

 


Aż mi się nie chce pisać. Czytać też.

 

 


Wybrałem więc finalnie Bramkę Numer Dwa. Napisałem Poemat o Kredycie: Ile ma być i Po Ile. I kiedy oddam. I dodatkowo Opcję na Wcześniejsze Długów Darowanie. Znaczy że jakbym Uzbierał Wcześniej niż Do Emerytury to Podaruję nie czekając. I drukowanymi literami – WSZYSTKO PISZEMY W UMOWIE.

 

 


Z Poematem w ręku poszedłem do Przydrożnego Doradcy Pośrednika. Taki sprytny nowy zawód w ramach gospodarki Usługowej. Jest już (prawie) na każdym rogu w Specjalnym Kiosku. Albo będzie.

 


Nie bank, ale się zna jak bank. Nie Klient, ale wie czego szuka. Jest Niezależny.

 


Generalnie sprzedaje Usługę pod tytułem CZAS. Czyli robi za mnie Brudną Czasochłonną Robotę.

 


Najpiękniejsze to że Płaci docelowy Dostawca Kapitału. Czyli ja mam Obsługę za Darmo.

 


A nic nie jest za Darmo. Nie w kapitaliźmie.

 


Więc i tak zapłacę, ale już jako Uśredniony Klient w Masie Bankowej. A nie Pośrednikowi za Poradę w brzęczącej karcie kredytowej.

 


A jak wiadomo czego Oczy nie widzą, tego Żołądkowe Kwasy nie muszą zalewać.

 

 


Same plusy, mówię Wam.

 


Najfajniejsze że Od progu Się Mentalność zmienia.

 


W banku – wiadomo – Klient. Im większy bank, tym Mniejszy Klient.

 

 


A tu – wchodzę i od progu Syndrom Paniska. Siadam i Wymagam. Rzucam na stół Listę Warunków. Narzekam.

 


A Oni potakują.

 


I przyłączają się do Ogólnych Narzekań.

 


I radzą, i radzą i radzą.........niby Nic Nowego. Ale miło posłuchać. Człowiek się Taki Zatroszczony czuje.

 

 


A potem ja nóżka na nóżkę, kawka, gazetka (zaraz, zaraz, ja to chyba gdzieś widziałem.........!) a Oni Biegają.

 

 


Spotkanie numer Dwa to Przegląd Ofert.

 


Jest nadal miło. Choć życie się Komplikuje. Trzeba się pochylić nad szczegółami.

 


Ale nadal Syndrom Paniska w pełni. Pochylam się do przodu w fotelu i wyjmuję Mazak Odhaczający. Na Liście odhaczam która oferta spełnia najlepiej zadane Warunki.

 

 


Wybieramy.

 


Jest nadal miło. Przekładam nóżkę z nóżką, coby się Żylaki nie porobiły. A Oni szykują dokumenty.

 

 


Szykują dokumenty.

 


Szykują dokumenty.

 


Szykują dokumenty.

 

 

 


Jakoś tak przy Piątym się Poruszyłem.

 


Przy Siódmym podrapałem Mazakiem w Głowę w Zamyśleniu.

 


Potem wrócił Pierwszy. Bo nie wszystkie Punkty opisane. Poprawiłem. Ale się w międzyczasie Zmienił Format. No i że znowu nie wszystkie opisane.

 


Wtedy się jednak Zirytowałem.

 


Po co projekt dostarczyłem? Żeby mi teraz bank pisał że nie opisałem kosztu Piwnicy??? Której NIE MA!

 


To znaczy że to Nadal Durne Procedury dla Procedur. I Nikt tego Tam nie czyta.

 

 


Przydrożny Doradca przytaknął. I przyłączył się do narzekań.

 


Ale dokument w końcu trzeba było dostarczyć. Syndrom Paniska jakoś zaczął się kurczyć......

 

 


Potem wyciągi. Powyciągałem. Potem kwitek na Ziemię. Podpisałem.

 


Potem........

 

 


Potem To ja się Zirytowałem po raz Wtóry. Umowę dajcie Łaskawcy! A nie tylko Stos Dokumentów. Jakoś zamiast Szybko i Prosto to się robi długo i dłużej. A umowy nie ma. Przestała mi starczać wiadomość że Spełniam Warunki.

 


To ja i bez nich wiedziałem przecież.

 

 


Przytaknęli. Umowę dali. Zajrzałem do środka. Potem jeszcze z boku. I odłożyłem w Zadumie.

 


Ani uzgodnionych zapisów o prowizjach, zamiast budowy domu piszą zakup ziemi, marże wpisane jak za Zboże w Czasie Suszy.

 

 


Powiedziałem niezwłocznie co Czuję. Oni na to że Wszystko Gra. Chciałem umowę to dali mi . Taką na Wzór.

 


A taką Naprawdę to bank pisze specjalnie dla mnie.

 

 


Trzecia Irytacja. Syndrom Paniska zupełnie zanikł. Coś tu nie Panuje. I nie Pasuje. I w ogóle się Zastanawiam Poważnie.

 

 


Bo ten Niezależny Doradca nie bierze ode mnie Ani Grosza.

 


Cały Grosz jaki ma to bierze od tego banku. I tamtego i innych. Ale banków. Nie klientów.

 


To komu on będzie Wdzięczny Bardziej?

 


Temu z Syndromem Paniska, czy temu co Daje Jeść?

 


I komu on życie będzie chciał ułatwić Bardziej?

 


Właśnie....

 

 


I jest jeszcze jeden drobiazg. Przemycony niechcący przy okazji informacji o Piszącym Banku. To nie do końca tak brzmiało.

 


Coś tak bardziej jakby.... odtwarzam w pamięci....o, już jest!

 


„Specjalnie dla Pana umowę Sam Bankowy PRAWNIK pisze!”

 


 


..................

 

 


Ktoś może wie na którym rogu jest Kiosk z Niezależnym Doradcą Prawnym???????????

 


0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...