Willie i jego Dom
Najdłuższy Dzień i Najdłuższa Decyzja
Piątek – dzień swobodny po Bożole.
Ale to było Bożole!
Po raz pierwszy w życiu Kacper zobaczył Jak się Pali w naszym Kominku!
Był Zachwycony.
Tak podejrzewaliśmy od dawna.
Rośnie nam Mały Piroman. Choć wciąż jeszcze nadzieja że Może Strażak.
Paliło się do Północy. Dzieciarnia też. Duzi też do Północy. A potem jeszcze Trochę.
Ogólnie ujmując – Klawo jak Cholera.
Po tym wszystkim Zmieszany, nie wstrząśnięty wstałem Bladym Świtem żeby na ósmą być na budowie.
Wszak Ekipa obiecała działówki, ja obiecałem zmiany.
Zmiany dostarczyłem, ekipa ruszyła w tany. Zawisłem na telefonie do PINa, bo kolejny temat wymagał Konsultacji Technicznych. Kierownik chciał mi oszczędzić Słupa w pokoju PP i Belki Podtrzymującej w łazience. Zaproponował Podparcie z Innej strony. PINa tymczasem brak. Ustawiłem więc przypominajkę i Zakazałem Akcji do południa. Wtedy powinienem już PINa przyszpilić. Choć zanim jeszcze dotarłem do domu, przekonanie o Słuszności Projektu urosło do Zdecydowania. PIN mi już tylko potrzebny do Podparcia z Innej Strony. Tego Przekonania.
Tymczasem powróciłem w domowy Pielesz Pełen Gości. Delegacja Winna podnosiła się z wolna. Ponieważ w składzie był Małorosły w wieku Filipa, tajfun Śródziemnołóżkowy rozplenił się od rana. Miło popatrzeć. Z zadrością.
Kiedy ja ostatni raz tak Brykałem po swoim łóżku?! Chyba musze przewartościować Skalę Przyjemności. Zamiast Nie Wiadomo Czego paręnaście fikołków i rzucanie poduszkami? Hmmm musze podyskutować z Współlokatorką
Przed natychmiastową dyskusją powstrzymał mnie telefon od BB. Zaraz nadciąga na budowę, a mamy Niezamknięty Temat Słupów. W końcu to BB zasugerował Wieki Betonu Temu (sierpień ) że przecież Po Co Nam te Drewniaki w domu? Zamienimy na Metalową Siłę. Stalową dokładnie ujmując.
Temat wtedy zaistniał. Czekał w ukryciu na odpowiedni moment. Przyjął się bardzo dobrze. Kto by nie chciał sobie zrobić Lepiej?!
I właśnie nadszedł Moment. Kierownik nie chciał podjąć sam decyzji pod naciskiem. Naciskałem ja, zaniepokojony że z 8 słupów namalowanych w oryginalnym projekcie w realu Widzę Cztery. Mniej by trudno było, bo by się Więźba Gibała . Na wszelkie pytania o Brakujące Nogi od dawna dostawałem odpowiedź – zrobimy na końcu.
No i koniec nadjechał.
Pozostawiłem ponownie Towarzystwo Pitne w Pieleszu i Wbryknąłem do BB i Kierownika na Poddasze. Ekipa już biega po Kładce balansując Ytongowymi Klockami. Poczułem aż na ten widok że przeszkadzam i z szacunkiem Puściłem Przodem Fachowca. Tym bardziej że ślisko jakoś na tej Kładce, co i tak ani Szeroka ani Stabilna wcześniej nie była. Przeszedł. Ja też.
Rozgorzała dyskusja. Stanęło na tym że wypadają słupy w łazience, dużej sypialni i pokoju PP. Czyli Zrobione!
Albo nie.
Gdzieś pod koniec ustaleń BB jakby Przestał Być tak Wyrazisty w teorii o Lepszości Stalowych słupów. Pojawiły się delikatne Przesłanki Powątpiewania. Coś na kształt „Jak by to najlepiej w te ścianę” oraz „No tak, damy siatkę, ale Jednak....”. Kierownik zaś od początku Nie Był Fanem. Wspomniał coś o Pękających Tynkach i Krojeniu Ściany na pół. Dodatkowo przy Słupie numer 5 ujął to obrazowo „Czego ona ma się trzymać?!”. Ona, znaczy Drzwiowa Framuga. . Nie dość że na rogu, przy drzwiach to słup metalowy. Jak do tego framugę przyczepimy?! Ten Słup pozostał więc drewniany.
Ale jako rzekłem ostały się Trzy, które miały pójść na Wióry. Jednakże zasiane wątpliwości nie pozwoliły mi Tradycyjnie Spocząć na Laurach i dać sobie spokój. Uzgodniłem z BB że jest jeszcze na budowie, a sam Udałem się w Pielesz.
Oczywiście, jak to ja. Nie udałem się tam Nie zabierając Wątpliwości.
Oczywiście również, jako Doświadczony Inwestor mam już Know-How na takie przypadki.
Co robi Doświadczony Inwestor jak ma Wątpliwości Merytoryczne?
Udaje się do Autorytetu Moralnego swojej Budowy.
PP to Pasjami uwielbia.
Te chwile kiedy wpadam z Obłędem w Oczach i Łamiącym Głosem oznajmiam:
- Musimy Podjąć Decyzję!
Ogólny Ton i Język Ciała sugeruje Dramatycznie że Czas jest Najwyższy. Może go nawet już nie ma! Waga Sprawy Najcięższa. Decyzja wymaga Roztropności, Szczegółowości, Wyrafinowania, Rozumienia Kontekstu i ....czegoś tam jeszcze.
Aha.
Zdecydowania.
Wpadłem więc ze Słupami w Pielesz. Stan wskazujący na wolne przygotowania do Wymarszu. Przecież jeden z punktów Wycieczki Stolicznej to Panorama Białołęcka z naszej Budowy!
Przygotowania wolne dość, więc PP dała się Zbałamucić na usiąście i Pogaduchy o słupkach. Stalowe czy Drewniane. PP ma cechę jaką Uwielbiam. Szybko się Decyduje. Ma też cechę którą czasem ciężko znieść. Szybko się Decyduje.
Przy tematach Budowlanych jednak jest to Zaleta Wagi Ciężkiej.
I proszę! Zanim się zaczęło to się skończyło.
Słupy się okazały Drewniane. Wszystkie. BB dostał Finałowy Telefon. I Polam.
Wszystko jasne.
Jak to możliwe???
Oczywiście nie obyło się bez Czarów. Bo to nasza Wnętrzarka nas tak Odczuliła w temacie Drewnianych Wnętrz.
A już jutro sprawdzę czy Harry też tak Potrafi!
Póki co jednak Wyruszyliśmy w Podróż Zaciężną na zwiedzanie domu. Latorośl Delegacyjna wraz z Filipem zabawiali się w Zabijanie Wroga Mieczami.
Wiecie kto jest Etatowym Wrogiem na tej trasie. Mam więc z Gracją opanowane Ruchy Bitewne i Podstawowe Parady Obronne.
Tyle że Filip jednak ma Lżejszy Cios. Albo to Ojcowski Respekt tak działa.
Za to Latorośl Gościnna ani trochę nie Odpuszczała. Wróg to Wróg. Search and Destroy.
W połowie drogi w wyniku Zużycia Elementów Życiowych musiałem ogłosić Wymianę Wroga. Ojciec Latorośli z radością został Obskoczony przez Agresywne Wojsko.
Uff.
Mi się dostał Kacper na Barana. Idealna pozycja jak się chce robić Panoramiczne Zdjęcia. Tyle że On nie chciał. Ja chciałem. Potem sprawdziłem że wyszły trochę Krzywo. I z kawałkami Kacpra na pierwszym planie.
Trudno. W końcu tak naprawdę niewiele zmian w widoku. Dachówek nie ma. Przyszły tydzień mają/mieli/będą mieli zacząć.
Gościnne Oglądanie dośc krótkie się okazało. Dom zafoliowany tak że nawet ciężko wejść. Dzieci brykające też nie bardzo się nadają na zwiedzanie. Ściany pokryte Mazidłem Przedtynkowym. Na górę nie wejdziemy ze Wszystkimi. Filip się obraził. Zrozumiał ze Wszyscy nie mogą. Ale nie zrozumiał że On też nie.
Poszli z powrotem.
Ja zostałem na Dwie minuty. Musiałem na górę żeby z Kierownikiem potwierdzić gdzie te Drewniaki finalnie idą. Przed chwilą minąłem go na dole i umówiłem na górze. Jak w prawdziwym Domu !
Tyle że on sobie poszedł w pole! Tyle się dowiedziałem po 10 minutach oczekiwania. Zjawił się po kolejnych 20. Tłumaczył że Mu Się Pomyliło. Ech Budowlańcy. Dobrze że tylko Kierunki mu się mylą. Taką mam nadzieję!
Sprawa Słupów i Działówek więc zamknięta. Ekipa wykończyła temat w poniedziałek.
Potem był Wtorek. Dzień w którym miała się pojawić Karpiówka. Pojawił się Śnieg. Za to w dużych Ilościach.
Nie lubię śniegu.
Nie lubię zimy.
Niech się zgłosi za rok. Wtedy ulepię Bałwana w ogrodzie. Z Synami. I PP. Rozpalimy potem w kominku.
Bałwanowi dam w dawna Przemyślaną Twarz. Twarz Tego co wymyślił że na instalację gazową trzeba robić PNB.
Złożyłem papiery w sierpniu. Wytrzymali mnie Dwa Miesiące. Potem tydzień zanim odebrałem. Potem Dwa zanim nie minęły. Taki przepis. Potem PP złożyła po Uprawomocnienie. Potem były Hulanki i Swawole w Urzędzie. Uprawomocniało się DWA TYGODNIE. Odebraliśmy w ten Wtorek. Pełne ponad Trzy Miesiące. Na 2 rurki z budką.
Paranoja. Parodia. Polski film.
Dziś wrzuciłem dokumenty do przejeżdżającego Wozu. Akurat jechał tam Kolejny Pomagier Pana od Przyłączy. Poleciłem się Łaskawej Pamięci. I czekam na informację kiedy się Kopną w Ziemię.
A najśmieszniejsze w tym temacie to że już miesiąc temu zgłosiła się do mnie Firma XYZ. Przyłącze są gotowi robić z Gazowni. Tyle że najpierw musi być Skrzynka. Ta z projektu instalacji w PNB.
A jutro Elektryk. I Klimatyzator. Wertuję też umowę kredytową. W południe wpadnie Pani Ubezpieczątka. Potem zadzwonię do Pośrednika pogadać o Niuansach Harmonogramu Wypłat Transz Kredytowych. Potem skontroluję Postępy w Fabryce Bram.
A potem weekend.
Niestety.
Znowu Nudy!
No chyba że Harry mnie zaczaruje. I już zaraz się Zrobi ten ZaRok! Czego i Wam życzę
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia