Willie i jego Dom
Poziomki i Dymki
Takie małe znaczy. Bo te Duże to Poziomy.
Poziom Zero przede wszystkim.
A Poziomki to te wszystkie pozostałe.
I zaczyna mi się wydawać że nie wiem Które Ważniejsze.
Ten Najważniejszy Poziom Zero jest już tak długo, że aż nie patrzę na niego. Czasem mi się przypomina jak nogę zadzieram żeby się wdrapać na schody do drzwi wejściowych. Albo Brak Schodów do garażu.
Wysoko zadzieram.
Ale z nadzieją że na końcu zasypię sobie ziemi ile tam potrzeba i poziom ustabilizuję tak żeby nawet za 40 lat Dać Radę. Tę nogę zadrzeć.
Co innego Poziomki.
Nagle zaczęły być istotne.
Po pierwsze to jakoś ich DUŻO. Podejrzanie.
Był jeden. A Nagle wyskoczyło Całe Mrowie.
Wyskoczyły jak zawsze w takich przypadkach. Z (Nie) Nacka.
Lali(śmy) akurat mieć wylewkę. Czyli ja w Pensjonacie, a BB z budowy dzwoni.
- Zostawiamy wcinkę?
- Ale Kto?! – bo nie byłem pewien czy to Poważnie było czy tylko tak.
- No (HA! On też zaczyna od NO!) - chodzi o połączenie płytek i podłogi – czy tam zostawiamy różnicę poziomów żeby potem było równo???
- A..... –
Tylko charczenie mogłem dostarczyć w odpowiedzi. To akurat był Dzień Bezstresowy. Do tej pory. Zlany potem i Blady obiecałem oddzwonić zaraz i Oddałem się Krótkotrwałej Panice.
Panika na szczęście szybko Ukierunkowała mnie do telefonu. Dopadłem naszą Czarodziejkę od Wnętrz.
Chwila dyskusji i już byłem Mądrzejszy.
Właśnie dlatego Warto Rozmawiać
Po pierwsze – nie wiadomo Jakie to Płytki będą. Po drugie – nie wiadomo jakie to deski będą. Po trzecie, a jak nam się zmieni Wizja Podziału Granic w międzyczasie? Po czwarte – a może nawet Wizja Materiałowa.???
Reasumując – skala ryzyka to jakieś 2 centymetry. Teoretycznie to nawet jest szansa na spotkanie poziomek. Taka Teoretyczna. Bo płytki to jakieś 1,5 cm ale można Klejem podrzucić troszkę albo i wylewkę Poziomkową dolać. Deski jakieś 2 – 2,5.Uff.
Zważenie Za i Przeciw i kolejna decyzja spadła z głowy. Na Ten Moment. Wylaliśmy bez różnic. Czyli Jedna Poziomka wszędzie.
Prawie.
Bo poziomki się wyroiły dodatkowo pod każdym oknem i drzwiami.
Przy balkonach – bo istotne żeby się balkon miał gdzie zamknąć i otworzyć do środka Nad Podłogą...
Przy oknach – bo w kuchni muszą szafki wejść Na Styk z oknem. W gabinecie to nie wiem co, ale tez bym wolał żeby biurko nie wystawało Ponad Parapet...
Przy drzwiach wejściowych – bo przecież muszą się spokojnie otwierać na zewnątrz z wewnątrz.......
Oj.
Te Poziomki.
Podnoszą mi Poziom Stresu. Zamiast Cukru
Będziemy wszystko mierzyć już Za Chwilę jak się poważnie przymierzymy do Ubierania Wnętrz. Na razie więc Stresuję się Wstępnie. Tylko w wolnych chwilach.
......i jeszcze trochę historii....
Bo Historia Wylewek to tak naprawdę Historia Hydrauliczna.
......Miało się właśnie ku Świętom Bożego Narodzenia 2005. Ekipa hydrauliczna pojawiła się jak to zwykle bywa we wtorek, bo mieli zacząć od poniedziałku. 10 dni do Gwiazdki. Inaczej ujmując – 7 dni do Okien.
Do zrobienia cała hydraulika przed wylewkami czyli odpływy, dopływy, grzanie i podłogówka. Na doczepkę Ssacze Odkurzacze. Ci akurat się zawinęli w jeden dzień. Zrobili by całość, ale im Skrętek zabrakło.
Wiadomo co było dalej.
Ścigałem Cichym ich Lotem następne 3 dni. Zdążyli dokręcić Braki dosłownie 15 godzin przed laniem.
Bo Drugie Prawo Budowlane mówi jasno – „Fachowiec wypuszczony z Budowy przed skończeniem dobrowolnie do niej nie wraca bo ma już Inną Budowę”
Dlaczego Drugie?
Bo odkryte przeze mnie Pierwsze Prawo Budowlane brzmi „Fachowiec NIGDY nie zaczyna w ustalonym terminie” Bo z tych Fachowców to Prawdziwe Millery są. Po Tym Się ich poznaje jak kończą a nie jak zaczynają i Twardo się tego Prawa trzymają.....
Ssacze więc skończyli.
Hydraulicy można powiedzieć Też. Walczyli do Ostatka.
Był Piątek. Kolejny pamiętny Piątek. Zajechałem tam najpierw rano.
I Pierwszy Raz zobaczyłem swój dach. Cały kawałek nad tarasem położonej karpiówki. Rano był fajnie widoczny w deszczu. Jak rybia łuska. Za to dokładnie polubiliśmy karpiówkę.
Bardzo czujny byłem z tym Pierwszym Razem. Bo popołudniu zaczęło się Pandemonium Śnieżne.
Jak zajechałem wieczorem to już Po Omacku szukałem Domu. Na szczęście poprowadziły mnie Głośne Wyrazy Uznania. Hydraulicy w pocie czoła kończyli instalacje. A jak robota wre to język przecież służy za Niezbędny Wspomagacz.
Wspomagali się na Maksa.
Aż się zawahałem chwilę przed wejściem. Bo żeby nie ja to oni by tu nic nie musieli robić.
Zaraz, zaraz – popukałem się w czoło. Przecież żeby nie ja to oni by tu nic nie mogli Zarobić!
Wpadłem więc popatrzeć i posłuchać. Przede wszystkim zdjęcia pstryknąć wszystkim rurkom na podłogach, zanim znikną. Tynkowanie i Zalewanie ma w sobie coś z rzeczy ostatecznych. Bo potem już nigdy nie wygląda tak samo. Nawet jak się skuje
Zostawiłem Hydraulików w Trudzie i Znoju i poszedłem w Zawieję popatrzeć na dachówki. Tak Zawiejało że wziąłem w końcu jedną do domu żeby po obeschnięciu sprawdzić czy to na pewno Nasz Kolor. Nasz
W sobotę kontrolnie wpadliśmy Komisją Rodzinną. Rzucić okiem jak się wylewki robi. Straszne Błoto wszędzie. I Błotni Ludzie w środku. Uciekliśmy w popłochu żeby nas nie wciągnęły i nie zmiksowały. Te Krety
Parter został opatulony foliami paczkami styropianowymi. BB wstawił Maszyny Bojowe na gaz. I Dwie noce grzały parter. Sam sprawdzałem. Wlazłem sobie w nocy na Bawolikon co jeszcze nie był Zabity Dechami. Wsadziłem głowę pod niebieską folię zakrywającą parter i już mogłem Zmrużyć Oczka i Zamruczeć jak nasz Brzydal. Takie ciepełko tam leciało.
Choć... w garażu jakoś zabrakło wylewki. Tylko folia i styropian czekają. Jak się zdziwiłem to BB krótko wyjaśnił. To dla naszego Dobra. Nie było wówczas jeszcze Bramki i noce już mrozkowate. Za duże ryzyko przemarznięcia przy Takiej Wielkiej Dziurze.
To było w sobotę i niedzielę.
A potem przez tydzień Nic poza śniegiem na dachu nie widziałem. Choć przecież Coś tam jednak leżało.
Moje Krwawiące Serce. I Dymiąca Wściekłością Wątroba.
Miałem nie wspominać w Karnawale. Wszak to Czas Radości.
Ale jak już chlapnąłem to nie mogę Powstrzymać Strumienia Uczuć.
W nowy Rok wjechaliśmy z Jedną połacią położoną z Czterech. Po Świętach się okazało że „Po Świetach” oznacza po Nowym Roku.
I od wczoraj dopiero ciągną dalej te dachówki. Te co tam miały być od końca października.
Ale to spokojnie napisałem.
Nie wspomniałem jaka była Idealna Pogoda wtedy kiedy one miały być. Ani jak mnie szarpie Kwestia Folii co jest wystawiona na dwór od początku listopada. Według podręcznika nie powinna być dłużej bez pokrycia niż 3 miesiące. Czyli najdalej w styczniu........Nie wspomniałem nawet o tych domach w okolicy co w ciągu ostatnich kilku tygodni dostały więźby razem z dachówką. Widać tamci BB mieli Lepszą Motywację. Albo to były te inne Budowy na których robili Moi fachowcy.
Mój BB jakoś się Nie Przejmuje ponagleniami. Uspokaja i Łagodzi.
A my z PP ostygliśmy emocjonalnie. Czekamy na umowny termin zakończenia prac, która nadjeżdża z Hukiem już niedługo.
I ciągnie za sobą Czterdzieści Wagonów Karnych Odsetek.
A one puszczają takie Dymki.
Z napisami „Za Każdy Dzień Opóźnienia”.
Nie kupimy za to ani Cierpliwości ani Straconych Nerwów.
Ale jednak.
Dymki jadą.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia