Willie i jego Dom
NAMOLNIAK GRZYBNY
Ech.
Ach.
Och.
Rzucić się na zieloną trawkę i zalec rozkoszując zapachem i smakiem wiosny!
Tak się poczułem właśnie stojąc w Pamiętny Wtorek przed naszą Chatą.
Stałem i Wąchałem.
Bo Bawolikon nadciągał.
I nadciągał.
I nadciągnął.
BB. Zwarty i gotowy. Trzeba przecież Kilka Dziur Odetkac w związku z Wielkim Otwarciem.
To wreszcie ta chwila gdy Gabinet PP ujrzy światło dzienne.
Biedak.
Pewnie się już przyzwyczaił do mysli o Wiecznej Ciemnicy Zabitej Dechami.
Koniec!
Wiosna Panie Sierżancie!
Postałem i Porozkoszowałem się jeszcze trochę.
Naprawdę. Taki Dzień po Koszmarze Poprzedniego Lata…eee Zimy. Jakos Lato bardziej Pasuje???
W każdym razie. Pognałem z Dobra Nowiną do Pensjonatu. U mnie na Polu Wiosna!
Bawolikon nie dotarł.
Nie dotarł nawet 1,5 godziny Później. Wtedy zajrzała tam PP.
Ciekawska taka.
Kontrolny Telefon do Okienników. Tubalny.
Wiedzieli od razu co Odpowiedzieć.
Dojeżdżają.
Ja dopiero PP. Późnym Popołudniem.
Najgorsza pora dnia.
Już nie robocza. Trzeba Poświęcać Rodzinę.
Ale Bawolikon to nie Przelewki.
Wręcz Przeciwnie.
Przeraził mnie.
Z dołu wydał się Olbrzymi. Na górze Jeszcze Bardziej. Musiałem ochłonąć.
Najgorsze jest zawsze Spełnienie Oczekiwań.
Dopóki wszystko jest w projekcie albo zamówieniu Człowiek ma takie miłe uczucie Satysfakcji. Bo przemyślał, wybrał i zamówił. Będzie super. Wiemy to na pewno.
Potem zaczyna się u Niektórych Inwestorów Stadium Psychozy. Zaczyna się wydawać że Nigdy Realix nie dorówna temu Matrixowi co go w głowie mamy.
Do tego dochodzi Taki Dziwnie Naturalny lęk przed wykonawcą. Wyobrażenia ILE RZEZCZY można spaprać przy montażu…..
Ja jestem Niektóry.
Nic dziwnego że Stając Przed Faktem musiałem Ochłonąć.
I nagle zobaczyłem Coś Pięknego.
Cały Świat.
BAwolikon wpuścił nam do Domu Cały Świat zewnętrzny.
Powierzchnia Patrzalna jest chyba większa niż powierzchnia gabinetu.
REWELACYJNIE.
Ha!
Pomijam drobne szczegóły Wygasających Obaw że Coś Jest Nie tak. PP popatrzyła na fotki. Potem w weekend obejrzała osobiście. Pokraśniała z Zadowolenia. W końcu sprawa jest jasna. To JEJ Bawolikon.
Ja ewentualnie mogę się Poczuwać do Oczka Garażowego. Mruga z boku. Trzeba uważać by nie przegapić. Takie Ma/Mi/Lutkie.
Pięknie więc. Wydaliśmy Pięknie pieniadze.
Zachwyt jednak nadal podszyty niepewnością. Nie wiem o co chodzi. Minęło parę dni i cos mnie nadal trzyma.
Jeden szczegół to nawet od razu wiedziałem.
DZIURY.
Super mieć taki Bawolikon i Oczko.
Ale Dziury?!
Pod bokami Bawolikonu dziury na wylot aż do murłaty. No Ładna Wentylacja.
BB oczywiście uspokaja. Się dorobi tę ścianę Ile Trzeba. I tłumaczy że nie można inaczej. Bo dach idzie po krokwi pod katem a okno w pionie. Musi powstać Różnica Ciśnień.
To u wykonawcy i to u Inwestora.
Hmm. Dopiero Konsultacja z Bratnią Seweryną pozwala je wyrównać. Też ściany dorabiane do góry.
Odetchnąłem PółDeszkiem.
W ostatniej Chwili przed.
Pandemonium.
Czyli dziś.
Niewinnie zaanonsowane jako Poranne Ustalenia co do sufitu z BB.
Poczuł wiosnę i Postanowił Pokazać nam że Umie.
Rzucił naraz Trzy Ekipy.
Dekarze montuja świetlik i podbitkę Tarasową.
Murarze klinkierują i doły dłubią na Salonowe Chowańce Grzejne.
A Świstak?
Przysłał Pana Gipsiarza coby polepił nam Sufity.
Wcześniej jeszcze w weekend Namierzyliśmy Miły Akcent Leśny w gabinecie.
Grzybek. Obok jeszcze jeden.
Taki białawy.
Konsultacje i Plotki potwierdzaja gatunek.
Wilgotnus Deskowus.
Ech.
Rzucić się w tę Trawę i Zapomnieć.
Albo nie.
Kazać BB natychmiast Eksterminować!
Pierwsza rzecz z rana to Zielone Dechy. Grzyb dostał w Czapę.
To Dobra Wiadomość.
Ostatnia dziś.
Potem wchodzi Gipsiarz.
- To co z tymi oknami?
- ???
- Te ścianki to jakby tak……NIE BARDZO.
Zatoczyłem się.
Trafił w Punkt. Dwa nawet. Lewy i prawy.
Oba końce łuków nikną ZA ściankami działowymi gabinetu. Niewiele. Ze 20 centymetrów.
No góra 26.
Za to OBA.
To był Ten Brakujący Uparty Szczegół.
BB dopadł mnie jeszcze w Zamroczeniu. Sufit trzeba Pogiąć.
Nie, nie.
Nie mówimy o Łuku dopasowanym do Łuku Ramiennego Bawolikonu. Tam się tylko zaczyna.
A potem jest jazda na boczki gdzie mamy Belkę i Krokiew i Słup.
Dla symetrii z drugiej strony bez Słupa.
Za to Krokiew bardziej wysunięta.
No i CO MAJĄ ROBIĆ?! BO JUŻ SIĘ BIORĄ!!
Oparty o Dziurę tuz Przy Zapadniętym Łuku nieopodal Wysuniętej Krokwi mogłem tylko jedno odpowiedzieć.
NIC!!
Wszyscy wychodzą z gabinetu.
Inwestor też.
I dziś już na pewno NIC NIE ROBIMY.
Niech garaż robią.
A ja pomyśleć muszę.
Jak to PP opowiedzieć. Nie da rady. To trzeba zobaczyć.
Zasada numer jeden.
NIE WOLNO pokazywać takich rzeczy bez minimum Jednej Sensownej Koncepcji co dalej.
Do popołudnia coś tam się wykluło w Niewolnych Chwilach Pensjonackich. Mamy tak akurat Taki Projekt.
Od Matki Globalki Francuzki.
Nazwaliśmy go roboczo GENUA. MOzna czytać przez Zet z Kropką na początku
Daje nam zajęcie na najbliższe kilka/naście tygodni.
Merci.
Za to Pobudzony Umysł żwawo krąży i analizuje Pomysły na Nasz Namolniak Grzybny.
Gabinet z Bawolikonem.
Cudny w tym OKU.
Jakbym wiedział WTEDY co tam się kryje DZIŚ to chyba bym z Krzykiem zamienił na Toporną Lukarnę.
Konstrukcja.
Deskowanie.
Wentylacja.
Łuki.
Dziury.
Grzybki.
Sufit w Piętnastu Kątach..
Konstrukcja więźby co wyskakuje ze ścian.
………
PP musiałem nieco cucić przy oględzinach. Koncepcja co prawda jest. Nawet Czarodziejka już wpadła dorzucić Trzy Myśli.
Dałem znać do BB. On tez przemyślał. I poprosił nas o więcej czasu. Żebyśmy dobrze przemyśleli.
Dobra. Decydujemy po weekendzie.
Zejście z budowy Naładowane Burzowo.
I nagle wpadliśmy na Odgromnik.
Blisko Domu.
Na TARASIE.
Bo Taras jest Cudny. Nie możemy się napatrzeć.
Zrezygnowaliśmy Błyskawicznie z kratownicy co tam miała wisieć.
Po co?
Żeby zasłaniać ten Rewelacyjny Widok Drewnianej Podbitki???!!
Dzięki za Takie Zakończenie Dnia.
I dzięki Bratniej Sewerynce.
Już Ona wie Za Co!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia