Willie i jego Dom
Desperado part 1 - Chodź pomaluj mój świat
Pomalować..... jak to łatwo powiedzieć. Zwłaszcza jak załatwia sprawę BB i Czarodziejka.
Do nas (PP) należało cyknięcie zębem i wskazanie należytego Odcienia do zarzucenia na ścianki.
Ale teraz BB się oddalił bezpowrotnie.
Zabrał swoich Wszystkich Półtora Ludzi i wszystkie wiadra z farbą.
To znaczy wiadra na budowie zostawił, ale tylko jako zbędny balast.
PP wzięła się za temat. W ramach Pierwszego Podejścia wysondowała jakie farby mają w pobliskim Ciastosklepie. Po nabycie zostałem wydelegowany z racji rozwiniętych mięśni poprzecznych czoła (od intensywnego namarszczania ) oraz masy ciała pozwalającej nie przewrócić się od razu przy 20 kilowym pojemniku .
Podążyłem do Sklepu w podskokach . Wykonywanie to przeciez zupełnie Coś Innego niż Zarządzanie. Tam można wydać polecenia głosem Wszechwiedzącego i oddać się Kontemplacji przed przystąpieniem do etapu Kontroli.
A wykonawca?
Błyskawicznie zmieniłem Stan Umysłu i zażądałem Pogłębionych Instrukcji.
Z mojego nowego umysłu zniknęły wszelkie oznaki Własnego Rozumowania.
Wykonawca to przecież Wykonawca. Ach jak ja dobrze teraz rozumiem tych naszych budowlańców!
Myśleć?
Przecież od tego jest Zarządzający
Pomknąłem przez Dróżkę naszą Czteropasmową naprzeciw do Sklepu.
Oprócz zakupu Białasów miałem rozeznać rynek na okoliczność Koloru. I to nie byle jakiego, ale konkretnego. Tego producenta co do niego wszystkie kolory zostały dobrane.
Przy okazji się dowiedziałem że Kolor Kolorowi absolutnie nierówny.
Producent A produkuje zielony w odmianie zielony, ale nie Ten Sam co producent B.
Spryciarstwo.
Co będzie konkurencji napędzał swojego PeTe KliJenta.
Tylko jako klient rozglądający się mam problem. Bo się okazuje że mój producent (od tego próbnika) nie zainwestował w sieć dystrybucji. A przynajmniej nie w okoliczne Bud-Super-Wszystko-Mające – Markety…………Pstryk.Pstryk.Pstryk.
Oj…..zaraziłem się.
Na budowie pojawił się Nowy Zespół Malarski. Wieczorowy . U nas zaczynają o 17 i smarują do 20-21. Znowu to zupełnie niezrozumiała dla nas Etyka Biznesu……… PP codziennie ocenia postępy i przyjmuje zamówienia na następny dzień i kolor.
Z okazji braku dystrybucji farb numer jeden (ach te dopieszczone wizualizacje naszej Czarodziejki!) trzeba było weryfikować kolory z próbnikiem obecnym w dystrybucji.
Farby zaczęły schodzić jak WODA….z magazynu sklepowego. W ilościach ściśle odmierzonych – być może nie każdy bowiem wie - nie można sobie tak wziąć ile się chce.
Musi być osiągnięte pewne minimum. Zależne od koloru i producenta .
Innymi słowy – za pomoc w pisaniu Doktoratu kasę inkasuje PP. Zgłoszenia kierować na adres w STOPIE .
W tzw. międzyczasie Zabawiliśmy się z CiuCiu Babkę.
My byliśmy CiuCiu, a Babka która nas ścigała to nasz sklep meblowy. Czy też raczej sklep z Naszymi Meblami.
Zadatkowane w grudniu, wykonane w lutym, zapłacone w marcu, Nie Odebrane w marcu, Nie Odebrane w kwietniu, w maju PP kontrolnie przestała odbierać telefon……… Bo przecież przez Naszego Niezapomnianego BB nadal nie mieliśmy ich gdzie Postawić!
Odbiór (chcąc) nie chcąc wykonaliśmy po długim weekendzie. Na szczęście (?) przywieźli po prostu pudła które zgrabnie zatamowały przejście kuchnią. Mają wpaść je poskręcać, jak już będziemy gotowi żeby je obejrzeć Bliżej. Na razie nikt ich nie chce oglądać bo Przeszkadzają.
Kolejnego pięknego dnia wydarzyła się Awaria. Bardzo malownicza i należycie dramatyczna.
Zadzwonił był Pan malarz że mu (NAM) tam Buczy Piec.
Nie to żeby cicho.
Na dowód nie musiał przykładać swojej wszystumiejącej słuchawki. Było słychać i tak i tak.
Taki piękny piec. A teraz Buczy, skowycze, podskakuje i PLUJE.
Zapluł okolicę zanim go wreszcie PP zatkała kurkiem naczelnym od wody domowej.
Extra.
Takie rzeczy się koszmarzą jak się dom zaczyna budować.
Wespól w zespół – PP w Domu ja w Pracy podjęliśmy rozliczne działania.
Najpierw Panika Bezprzykładna ogarnęła wszystkich Męskich Członków Zespołu. Potem wspólna Agresja Ślepa do BB.
Potem zaczęliśmy dzwonić.
Ja od chorego Pana Piecyka dotarłem do zdrowego ale niedostępnego innego Pana Piecyka.
PP od innego pana Piecyka dotarła do dostępnego pana Piecyka. I do tego fajnego Ryśka co to wszystko instalował. Rysiek się generalnie postanowił skonsultować z BB w kwestii gwarancji. Do dzis nie oddzwonił.
Inni Piecykowie Po drodze teorii nakładli do głowy tyle, że się nie chce powtarzać.
Stanęło na tym że to Ciśnienie to Wodomiary walnęli Przeogromne żeby nasza Pompa tego nie zniosła.
Czyli że nie piec to a woda tak narozrabiała.
Fakt.
Woda tam zalegała na podłodze.
A nie piec.
Tylko czy to pocieszenie………..
Cdn……….choć ledwo dyszymy……….
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia