Willie i jego Dom
Desperado part 3 – Gabinet Figur Przechodnich
Schody!
Schody.
Schody….
Jesteście jak Zdrowie.
Bo jak Was nie ma to wyrżnąć niemożebnie na Budowie
Możliwe i znane są przypadki Takowe
Gdy glazurnictwo spada Prawie na Głowę
I traci się czas i Zdrowie………
Fraszka to Igraszka.
Na cześć naszych SCHODÓW.
Zamówionych zawadiacko w sierpniu roku ówczesnego – z dostawą na grudzień. Całe szczęście i my i oni się nie Wyrobiliśmy.
A teraz już są. Cięte, Gięte i do ściany Podpięte.
Co ja będę dużo gadał – ŚWIETNE są i tyle. Wprawdzie jeszcze Drobiazgi zostały typu – takie dwie podpórki co to za nic nie pasują Stylem i Poziomem do reszty towarzystwa. Ale i bez nich można już zaprosić Krewnych i Innych na zwiedzanie pięterka.
Do tego Reku Master podłączył nas do Powietrza. Cale sterty tego możemy sobie nadmuchać.
Możemy nawet o Wiele Więcej.
Możemy sobie też Nie Nadmuchać.
Możemy sobie przepychać to co mamy.
Możemy nawet trochę dmuchać, trochę nie.
Na razie nic nie dmuchamy, bo pył i kurz budowlany nadal dominuje w atmosferze.
Ale mamy świadomość że jakby co………
Przy okazji Drobiazg (te Drobiazgi to strasznie Upierdliwe Małe Cosie ) – Reku ma taka rurkę z wodą w roli syfona na lato, a w roli spuszczacza wilgoci w zimie. Się okazało że zapomnieli(śmy ) odpowiednią Dziurkę do tej rurki wykonać. Trzeba będzie się przed zima jakoś przegryźć przez ścianę (24 cm. I Tynk) do najbliższej Możliwej Spuszczalni pod brodzikiem w kotłowni….
Pan Kostek zapowiedział się na Lipiec.
Zadzwonił więc dokładnie 22 maja. Że JUTRO może zacząć.
Najpierw się ucieszyłem niemożebnie. Potem zaraz wpadłem w tradycyjną Panikę.
Bożesz, a my tacy NIEGOTOWI!!
A to trzeba ustalić jakieś kolory, jakieś wzory, jakieś spotkania, nadzór… ..w tym momencie Cudna Moja PP spokojnie powiedziała do drugiej strony mojej Zestresowanej Słuchawki:
- Nic się nie martw. Ja się tym zajmę!
Kocham Ją.
Za to też.
I wszystko się potoczyło jak z górki spod naszego garażu. Nawet wymiana szambowego korka z 9 centymetrowego na 15. No - Betonicho jak się patrzy! Teraz to już tylko Pancerne Kółko widać. Ale zdążyłem jeszcze zobaczyć te Grubość.
Poza tym Dom nam się Opasł. Naokoło potoczyła się Kolorowa Wstęga. Połknęła rury Rynnowe żeby je zaprowadzić do Lochów Beczkowych na bokach działki. I przerżnęła nasze pole za tarasem. Bardzo Wyraźnie.
Tak 15 centymetrów za dużo ziemi tam mamy. Na razie to wygląda jak okopy wojenne.
Opaska i Wykopy. Potem Zielone Pastwiska. Na końcu płot. Czeka na Sztachetki.
Ale w ogóle to Rewelacja. Można już zawadiacko podjechać pod garaż albo i pod sam dom!
Oczywiście wzorki i kształty w naszym Ulubionym Kształcie – jajowo-kółkowym.
Żeby do (Ba) Wolich Ócz pasowały.
W ramach Odskoczni zlustrowałem Herr Kilowata. Wszak to teraz w modzie i potrzebie patriotycznej.
Efekt był taki że wykryłem u nas nadpłatę na jakieś 200 zlotych.
I zadzwoniłem do Centrali.
Ha – i tu miła niespodzianka.
Nie musiałem nawet znacząco Chrząkać do słuchawki – przytaknęli, przeprosili i jeszcze wysłali Czyściciela. Znaczy Inkasenta. Żeby wyczyścił ten zabagniony Stan Licznika.
Bardzo mnie rozbawił.
Po dwóch dniach zadzwonił żeby się upewnić że jak wpisze ten stan co podałem na Centrali to będzie OK. I wziąwszy moje rozbawienie za dobrą monetę – roztoczył Barwną i Epicką opowieść o Losie człowieka w terenie, którego centrala nie potrafi zrozumieć. Nawet nie chce. Domaga się bezlitośnie raportów. A jak on ma te wszystkie Polne Liczniki znaleźć i wycisnąć??? Przecież on żeby to spisać musiałby 3 dni tam jeździć po okolicy – tak je Bezdurno ta Centrala postawiała!
Bardzo mnie rozbawił.
Wracając do naszych baranów. Dziury w Salonie jakoś niepokojąco nas niepokoją.
Głębokością i szerokością. I brakiem zasłonek. Czyli Kratek.
PP wzięła się i za ten temat.
Na budowie pojawiła się ponownie znana Skąd I Nąd pani Grzana.
Tradycyjnie zmieszała z Pyłem nasze instalacje. Dobrze ze mnie tam nie było. Wystarczyło popatrzeć na PP. Każdy uwielbia jak przychodzi Fachowiec i ma w Większości Niedobre wiadomości. A z konkretów – brak należytej izolacji otworów i brak głowic wyprowadzonych na zewnątrz dziur. Obrazowo mówiąc – bez nich się grzejnik zapoci w tym swoim dołku i przestanie dmuchać do nas na górę….
Na szczęście i na osłodę PG zaproponowała wycenę brakujących kratek przez swoje źródła.
Nasze stolarskie wyceniły na tyle pieniędzy że zaczęliśmy rozważać wykopanie grzejników z powrotem.
I proszę – wycena Pani Grzany było o jakieś 60% niższa!
Umówiliśmy się na umówienie. Po naszej stronie pozostało dostarczenie Zaliczki (drobnej) i Szablonów dziur (olbrzymich).
I tu do akcji wkracza nasz Pan Płotek – ponownie wezwany do roli Asa. Że przypomnę - AS to nasza rodzima odpowiedź na Supermena. Polecam Hydrozagadkę
Tym razem Asa Wycinankowego.
Kopnąłem się do Ciastosklepu po formy. Okazało się że kupno sklejki powyżej 2,44 metra jest A-Wykonalne. U nas oczywiście potrzeba 2,75. Chwila zmóżdżenia przy półce. Będziemy dorabiać z dwóch kawałków.
Dowiozłem i zostawiłem u rąk własnych Pana Płotka.
Wieczorem wpadłem żeby zabrać Obiecane Wycięte Schematy…..zamiast schematów znalazłem Ślady po Panu Płotku. Rower, Saszetka, Scyzoryk. A jego ani śladu.........
Indagacja poprzez Małżonkę Płotkową przyniosły zasmucające wieści.
Pan Płotek zaniemógł. Choroba zawodowa. Najwcześniej za tydzień wróci do nas.
Hmmm.
Mamy problem. Bardzo zaufaliśmy w jego Trzeźwą Obecność i planowaliśmy parę dodatkowych robót poza główną (a płotu ze 3 przęsła dopiero zrobione!).
Na razie zatrzasnęliśmy na Spusty i czekamy na przybycie z niebytu.
Kurczę, to naprawdę choroba zawodowa. Jak patrzymy naokoło po twarzach w okolicznych budowach……..
Albo narodowa…….
Fatalna sprawa.
Żeby nie kończyć w Minorze – POSPRZĄTALIŚMY NASZ DOM.
W ostatnia niedzielę PP zakasała swoje i moje rękawy i rzuciliśmy się do walki.
Bite 7 godzin, żeby: zgarnąć gruz, odkopać folie i papiery, zgarnąć kurz, odkurzyć, wymyć mopem i pracowicie zakryć papierem i folią…..wszak jeszcze drzwi robią i kują………i inne takie Drobiazgi……
I z tej Okazji zdażył nam się Intymny Moment w tym naszym DOMU.
Kiedy już siła woli zawiodła i wszystko nam opadło, a pracy nadal było w bród – pomknąłem po Niezdrowe Szybkie Żarcie.
Usiedliśmy na środku salonu. Pożarliśmy to Żarcie.
I popatrzyliśmy na ten nasz Dom. Z tej salonowej podłogi. Co widać kawałek Kuchni. I kawałek schodów. I wiadomo co jest tam gdzie nie widać.
Potem popatrzyliśmy sobie w oczy.
I się uśmiechnęliśmy do siebie.
Bo fajny Dom mamy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia