Dziennik Budowy Izy i Łukasza
Witam,
Roboty już ruszyły, więc postanowiłam zrobić to o czym od dawna myślałam czytając inne Dzienniki Budowy: założyć własny. Nie wiem, czy starczy mi czasu i zapału do prowadzenia go regularnie, ale może się uda
Nasza przygoda rozpoczęła się jakiś czas temu, gdy wspólnie doszliśmy do wniosku, że nie chcemy zbudować dom. I to szybko, gdyż przyglądając się losom pokolenia naszych rodziców budujących domy po "ustatkowaniu się" doszliśmy do wniosku, że to bez sensu. Budowanie domu, aby zaraz po wykończeniu zostać w nim samemu, bo dorosłe dzieci właśnie postanowiły się wyprowadzić? Nie to nie dla nas. Chcieliśmy aby w naszym domu dorastały nasze dzieci, bawiły się w ogródku... Z pomocą przyszły tańsze kredyty Bo jeśli chodzi o stronę finansową chcieliśmy liczyć tylko na siebie... i banki :)
Działka
Poszukiwania działki rozpoczęliśmy w połowie 2006 roku. W czerwcu zdecydowaliśmy się z ówczesnym narzeczonym na ślub w czerwcu 2007 roku i zdecydowaliśmy zaraz po ślubie kupić działkę, a do tego czasu jedynie rozejrzeć sie po okolicy.
Plany się zmieniły gdy we wrześniu zauważyliśmy rosnące w zastraszającym tempie ceny działek. Te same działki z miesiąca na miesiąc potrafiły zdrożeć o kilkadziesiąt złotych na metrze! W wybranej przez nas okolicy jeszcze niedawno ceny działek zamykały się na 100 zł/m2 teraz za tę cenę nie udało nam się znaleźć ani jednej... zdesperowani postanowiliśmy kupić działkę jak najszybciej, jeszcze przed ślubem.
I tak zaczęliśmy intensywne poszukiwania. Zaczęliśmy od przeglądania ofert różnych agencji nieruchomości, jednak bez żadnych rezultatów, później objechaliśmy całą okolicę - również nic Na koniec uruchomiliśmy znajomości i wtedy obejrzeliśmy pierwszą interesującą działkę. Namiar na nią dostaliśmy od osoby zapoznanej na forum, do której odezwałam sie na gg Działka miała swoje plusy, ale ostatecznie się na nią nie zdecydowaliśmy. Powód? Działka leżała poniżej okolicznych terenów, więc bylibyśmy zmuszeni nawieść bardzo dużo ziemi, żeby postawić na niej dom, a że cena nie należała do najatrakcyjniejszych zrezygnowaliśmy i bardzo dobrze, o czym później.
Kolejną, którą oglądaliśmy była bardzo korzystna cenowo, ok. 90 zł. za metr, jednak już podczas rozmowy telefonicznej ostrzeżono nas, że znajduje się w bliskiej odległości od linii wysokiego napięcia. Na początku nam to zupełnie nie przeszkadzało, dopóki na własne oczy nie zobaczyliśmy jak bliska jest to odległość. Linia prawie przechodziła nad działką… Bylibyśmy narażeni nie tylko na szkodliwe promieniowanie, ale również na okropny hałas, jaki wytwarzała owa linia. Po raz kolejny, więc zrezygnowaliśmy z zakupu.
Do trzech razy sztuka… prawie . Po kolejnym rozpuszczeniu wieści, iż poszukujemy działek, dostaliśmy namiar, (co ciekawe ten sam od dwóch osób!) na panią, które sprzedaje rodzinną ziemię w interesującej nas okolicy. Pojechaliśmy obejrzeć i… znowu nie. Działka była niewymiarowa, przylegała plecami do wyjątkowo zaniedbanego gospodarstwa ze szklarniami a w dodatku bezpośrednio do rozpadającej się stodoły, miała okropne krzaczory i rów przez całą długość no po prostu koszmar. Rozejrzeliśmy się wkoło kilkaset metrów dalej rozciągała się piękna łąka. Trochę „od czapy” spytaliśmy: a tamta ziemia to budowlana? Tak? A czyja? Gdy usłyszeliśmy, że ciotki owej pani szybciutko ubłagaliśmy ją o telefon. Zadzwoniliśmy i już następnego dnia pojechaliśmy na spotkanie.
Po krótkich negocjacjach cenowych i ustaleniu, że pani ma cały pas (ok. 22m*140m) a my chcemy środkowy kawałek doszliśmy do porozumienia i kilka dni później podpisaliśmy umowę przedwstępną i zadatkowaliśmy 10%. Czemu akurat środkowy? Bo był najładniej położony - ciut wyżej od okolicy, wygłuszony od strony drogi... a ponadto na plecach miał swoja działkę Forumowicz, o którym pisałam wcześniej, tak więc w końcu zostaliśmy sąsiadami Działka miała zostać podzielona w ok. 2-3 miesiące. Miała być W rzeczywistości czekaliśmy ponad 8. Ale warto było! Ceny działek w międzyczasie podskoczyły do 300-350 zł za metr, a nasza właścicielka okazała sie wyjątkowo uczciwą osobą i sprzedała nam po uzgodnionej wcześniej cenie, czyli 130zl za m2. I tak oto zaraz po ślubie zostaliśmy młodym małżeństwem z kawałkiem ziemi niedaleko Warszawy…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia