W-27.12a z wykuszem
17.11.2006 – Dziś pracownicy dalej przyklejali styropian, ponieważ wczoraj zrobili tylko 3/4;. Kiedy styropian był już skończony, zabrali się za zaciągnięcie styropianu klejem oraz nałożenie na niego siatki z włókna szklanego.
18.11.2006 – Sobota, to ciąg dalszy zaciągania klejem styropianu z siatką, dziś zostało to skończone a wyglądało tak:
http://www.krisport.pl/allegro/budowa/11.jpg" rel="external nofollow">http://www.krisport.pl/allegro/budowa/11.jpg
W między czasie inwestor dowiózł na plac budowy folie kubełkową, studzienki rewizyjne 4szt. i rury drenażowe, oraz geowókline (3,2x20m).
20.11.2006 – Poniedziałek, budowlańcy od rana przyczepiali folie kubełkową. Dotarł z rana również kamień drenażowy 10t. Po zakończeniu dość szybkim obkładania styropianu folia kubełkową, zabrali się za osadzanie studzienek, oraz rozprowadzenie rur drenażowych. Te zabiegi nawet udało im się skończyć (oczywiście na następny dzień mieli obsypać rury kamieniem drenażowym, który musiał być owinięty ową geowókliną)
21.11.2006 – NAJBARDZIEJ ZWARIOWANY DZIEŃ BUDOWY, inwestor od rana miał zaplanowany wyjazd od Wrocławia (ok. 100km w jedną stronę), ale musiał też załatwić zwietrzelinę potrzebna do obsypania i zasypanie fundamentów (ok. 150t). Każdy wie jak ona droga jest.
Wcześniej doniosły mu dobre duchy, iż owa zwietrzelina wykopywana jest w pobliskiej żwirowni. Tak więc przed wyjazdem zajechał tam, i zwraca się do pana obsługującego wielką koparką gąsienicową iż potrzebuje zwietrzeliny 150t.
Odpowiedź mnie ucieszyła: Da się załatwić, niech Pan chwile poczeka. Więc czekam. Za 5min dojeżdża do nas auto ciężarowe (naczepa trzy osiowa, auto dwie osie napędowe jedna skrętna – sprzęt specjalistyczny). Chwile rozmawiają i słyszę: 300zł/30t !!!! (każdy rozumie cenę i zagrożenia); moja odpowiedź nie mogła być inna ZDGODA!!!
Pan jedzie za mną tym autem, bo nie zna drogi na moja budowę, przyjeżdżamy na plac budowy. Po drodze myśle on tam tym zestawem (16t auto + 30t zwietrzelina = 46t) nie wjedzie. Ku mojemu zdziwieniu poszło bardzo sprawnie, trzeba było tylko uważać aby nie złamał zbytnio naczepy bo później mogły by być problemy.
Płace mu kasę i mówię że za każdy kurs pracownicy będą mieli dla niego kolejne pieniądze. Jego odp.: Dziś zrobię jeszcze dwa kursy a czwarty jutro, bo musze wykonać 5 kursów na swoja bazę na dzień (taki limit).
Ucieszony tak dobrze rozpoczętym dniem jadę załatwiać interesy we Wrocławiu. Godzina 12:20 jestem już we stolicy dolnego śląska, kiedy dzwoni tel a przez niego słysze roztrzęsiony głos:
- (Kierowca ciężarówki) Ku….wa Panie ja się tu zakopałem i nie mogę wyjechać!!!
Słyszę że gość jest tak przestraszony że od niego nic więcej się nie dowiem, więc każe mu dać mojego majstra z budowy, poczym od niego się dowiaduje:
- (Majster) Zakopał się i ani drgnie potrzebna jakaś koparka, aby go szarpnęła i wyciągnęła.
Dzwonie do domu, bo przy sobie nie mam żadnych nr tel, aby szukali szybko jakiejś koparki.
Po 20 min. Tel z domu:
- (Ojciec) Nie ma żadnej wolnej koparki, jadę coś załatwiać.
Dzwonie z ta inf. do kierowcy, on mówi:
-K: Majster załatwił jakąś koparkę, ale z napędem na jedną oś i nawet auto nie drgnęło. Musi być jakiś auto większe aby mnie stąd wyciągnąć.
Dzwonie do Ojca:
- O: Załatwiłem KAMAZA jadę do nich i spróbujemy go wyciągnąć.
Zadowolony czekam na rozwój sytuacji, natomiast martwi mnie że wcześniejsza próba wyciągnięcia go koparką na nic się nie zdała. Więc dzwonie do domu (mamy) aby dowiedziała się o POMOC DROGOWĄ CIĘŻAROWĄ.
Chwilę później telefon od Ojca:
- O: Kamaz nie dał rady, auto nawet nie drgnęło !!!! Coś ty ku…wa wymyslił aby takie auto tam wjechało, to było do przewidzenia.
Odp.
- (Inwestor): Ku…wa był już raz jak ja byłem i się nie zakopał, nie wiem co oni wymyślili że tym razem się zakopał.
Dzwonie do Żony:
- I: Wzywaj pomoc drogową ciężarową nawet Kamaz tam nie pomógł, zadzwoń do mnie z inf na kiedy będą.
Ciągle jestem w drodze do domu i wszystko załatwiam z auta. Po chwili inf od żony pomoc będzie na 15:00. Dzwonie z tą inf do kierowcy wywrotki i tu rozmowa:
- I: Już jest zamówiona POMOC DROGOWA CIĘŻAROWA będzie u Pana na 15:00.
- K: Ojjjjj nie, kto za to zapłaci ???!!! (jeszcze większe przerażenie kosztami i problemami)
- I: Co się Pan przejmuje takimi rzeczami, najważniejsze aby wyciągnąć auto i żeby nie miał Pan problemów problemów w pracy.
- K: W pracy już załatwiłem, ale co z kosztami (strach jeszcze wiekszy)
- I: To będzie kosztować ze 100zł ja to pokryje niech się Pan nie przejmuje
- K: Bardzo, bardzo Panu dziękuję ….
Godzina 15:20 docieram z trasy na plac budowy, pomoc drogowa dopiero dotarła, patrzę jak stoi ciężarówka i myśle jak oni mogli nawet pomyśleć, aby tak wjechać tym autem (samochód stoi w poprzek drogi ze szlaki)!!!!!!!
Pomoc drogowa (dźwig z wyciągarką) najpierw próbowała go wziąć i wyciągnąć na lince, ale było to samo co z Kamazem, dopiero wyciągnęli go wyciągarką. Koszt całej zabawy to 150zł. ALE UBAWU ILE BYŁO!!! Tylko pracownicy przez to całe zamieszanie nic na placu budowy nie zrobili.
P.S. Byłem tak tym wszystkim zaskoczony, że nawet nie miałem ze sobą aparatu, więc nici ze zdjęcia.
22.11.2006 – Na plac budowy przyjeżdżam ok. 15:00, a tu wszystko skończone, pracownicy mówią, że trzeba tylko załatwiać koparkę i skoczka do ubijania i kończymy wszystko zalaniem płyty w sobotę. A JEDNAK WSZYSTKO ZOSTANIE ZROBIONE W ZAPLANOWANYM CZASIE. Oto zdjęcie z dzisiaj:
http://www.krisport.pl/allegro/budowa/12.jpg" rel="external nofollow">http://www.krisport.pl/allegro/budowa/12.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia