Dziennik Pelikana
Zgodnie z umową dzisiaj reportaż z malowania Zieloną Herbatą
Znowu było baaardzo fajnie. Jak zawsze zaczełyśmy z Kasią od zakupów tyle, że tym razem w Brico Marche. Kasia na imieniny kupiła mi dwa plafony w fantastycznej cenie 13.99 i ... wałek do malowania. Farbę kupiłyśmy już wcześniej w Nomi (powinni mi płacić za reklamę - bo upustów dziady nie dają). Zaraz po zakupach wpadłyśmy do domu, szybka przebierka w stroje robocze (śmiejemy się, że to moda z lat 90-tych) i szybciutko wzięłyśmy się do pracy. Na początku żmudne docieranie wcześniej zaszpachlowanych powierzchni. Przyznam się szczerze, że to nie wyszło mi tak jakbym chciała - ale trudno nie będe tego przeżywać - kolor przykrył i jest git. A potem kolorek - i tu była najlepsza zabawa. My z Kasia cieszymy sie jak dzieci z tych kolorowych ścian - bo one to mają do siebie, że jak się je widzi to nie tylko oko się śmieje. Zresztą zobaczcie sami jakie my jesteśmy uhahane przy tym malowaniu
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img371.imageshack.us/img371/4600/dsc01208hr4.jpg
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img371.imageshack.us/img371/7134/dsc01209bh9.jpg
W trakcie malowania pzyjechali na moje imieniny rodzice, no dobra przyjechali obejrzeć naszą pracę i z tego zrobiły sie imieniny. Zaraz za nimi przyszli moi teściowie i Domino (przyjechał z pracy) i ukręciła sie nawet mała imprezka. W takim syfku w salonie gościłam rodzinkę, aż wstyd... no ale budowa to budowa. A oto moi dostojni goście...
część męska
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img371.imageshack.us/img371/2673/dsc01198fg3.jpg
i część damska
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img477.imageshack.us/img477/1002/dsc01199fn0.jpg
jaka przęjęta, nieprawdaż
Tak czy siak, na imprezce rodzice zaoferowali, że zakupią nam panele do salonu. Ja sie już smieję, że niedługo będę musiała ich u siebie zameldować, bo tyle dokładają. Mój tata stwiedził, że on mógłby sie przeprowadzić , pewnie gdyby mama się zgodziła to sam wziąłby sie do budowy małego domku. Ale mama jest wygodna i jej sie nie chce. Zresztą wcale sie nie dziwię, a przyjeżdżać mogą do nas na grila i na wypoczynek
Wracając do malowania.. po zakończonych poczęstunkach wróciłyśmy szybciutko do ścian jeszcze bardziej uśmiechnięte (ile to praca fizyczna człowiekowi radości sprawia).
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img472.imageshack.us/img472/8172/dsc01206rb7.jpg
http://imageshack.us" rel="external nofollow">http://img472.imageshack.us/img472/8963/dsc01203qd7.jpg
Skończyłyśmy około 22, zmęczone ale zadowolone. Dzisiaj poprawka, bo jak widać to było pierwsze malowanie. Ale już reportażu nie będzie - teraz kolejny będzie z salonu - słonecznie żółtego i zachodzącego slońca (pomarańczowego).
A tak z innej beczki, to byl u nas wczoraj Pan Elektryk - Pan Marek. Okazało się, że gipsiarze robiąc tynki zagipsowali nam połowe gniazd i przełączników w calutkim domu. Pan Marek znalazł wczoraj dwa przełączniki i trzy gniazda, malo tego brakuje gniazda TV i SAT i gniazda w łazience. I w sumie to nie wiadomo gdzie one są, dzisiaj szukam zdjęć z elektryką a jak to nie pomoże to muszę pożyczyć wykrywać do kabli i szukać - niezły gips...
I wczoraj jeszcze mojego synunia spotakało nieszczęście. Tak szalał w przedszkolu (a pierwszego dnia mówil, że jest grzeczny, słucha Pani a tylko inni chłopcy szaleją), że uderzył w róg biurka i rozciął dość głęboko wargę. Dzięki Bogu to tylko warga i szybciutko się zagoiła (wieczorem była kreska z lekką opuchlizną - młody organizm szybko się regeneruje i naprawia). Panie w przedszkolu były przeźroczyste ze strachu, ale przecież ja wiem na co stac mojego Igora... próbowałam je pocieszyć ale nic to nie dalo, dopiero dzisiaj odsapnęły jak go zobaczyły. Tak to jest mieć syna... rozbita broda, powieka, warga... żyje się raz. A mój syn do tego ma chyba maksymę: Żyje sie raz i to intensywnie
No i na tym kończę... do napisania.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia