Dziennik budowy jk69
Stosik papierowy zaniesiony do bankowego doradcy z prośbą o opinię o naszym skromnym życiu. Pan doradca przejrzy sobie (wyciągi z banku)wydatki i pozna nasze przyzwyczajenia oraz ... hm. grzeszki. Np. rachunki z restauracji. Rachunki płacone po terminie. Odsetki od rachunków płaconych po terminie. I inne. Na następnym spotkaniu, czy nie będzie jakoś tak inaczej? Zwłaszcza, że ja nic nie wiem o strukturze jego wydatków...
Geodeci przenieśli kołki, Pan od koparki zlustrował działkę, i był łaskaw wyrazić swoje zdanie na temat wyższości zrównania wszystkiego z poziomem morza nad kopaniem w skarpach, dziurach i innych bzdurach...
Z czego wniosek, że Pan woli równać niż kopać. No to źle trafił. Albowiem organicznie nie lubię "równania" - w każdej dziedzinie życia.
(Co zrozumie każdy, kto przeżył "świadomie" choć dzień w poprzednim tzw. ustroju)
Muszę Pana Kopacza/równacza zmusić do podania konkretnej ceny za usługę, bo on się wije jak piskorz w temacie cen i do tego CAŁUJE W RĘKĘ!
MNIE - KOBIETĘ BUDUJĄCA! W RĘKĘ! NA BUDOWIE!
A może go tak,jak Szczuka Kwiatkowskiego, z zaskoczenia wziąć, i "odcałować" w to jego łapiszcze?
Kredyt - że tak przeskoczę szybciutko - chyba będzie w GE? To dobrze czy źle? (ale do rymu chociaż...)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia