Dziennik budowy jk69
Czy bawiliście się kiedyś (to pytanie dla osób urodzonych w czasach pierwszego lądowania ludzkości na księżycu) drewnianą szpulką po niciach i gumką przyciętą z dętki rowerowej? Gumkę naciągało się na szpulkę, puszczało i całe ustrojstwo poruszało się ruchem bardzo niejednostajnie przyspieszonym ...
Tak właśnie poczułam się wczoraj. Jak wystrzelona za pomocą gumki i szpulki w kosmos jednostka ludzka.
Zdarzenia zdarzają się nie pytane, prawda?
Po zakończeniu stanu surowego zostało mi na budowie mnóstwo drewnianych odpadków. Zapytałam sąsiada czy nie chce tego zabrać do spalenia w piecu? Ucieszył się. Sąsiad ten to stary dziwak i samotnik - jak z książek dla dzieci. Mieszka sam, w zrujnowanym gospodarstwie, z psami i krowami. Ma sporo ziemi. Gdyby sprzedał choć 2,3 działki budowlane, dożyłby w luksusie swych dni. On woli swój bajzel i psy. Jego prawo. Jest zupełnie sam - tzw. stary kawaler, w konflikcie z resztą rodziny i sąsiadami. Często widywałam go przy pracy, ciągle w ruchu, mimo swych 70-kilku lat, w dobrej formie.
Wczoraj późnym popołudniem przyjechał pod mój dom po te deski traktorkiem z przyczepką. Pojazdy te skonstruował chyba sam - takie niewielkie coś do jeżdżenia na pole, bez kabiny i rejestracji. W trakcie manewru cofania traktor się przewrócił i przygniótł staruszka.
Dzięki Bogu - nie stało się najgorsze. Chłopcy z budowy na szczęście jeszcze byli i błyskawicznie wyciągnęli go. Stał o własnych siłach, był przytomny. Nie mógł ruszać nogą. Zawiadomione pogotowie, mimo jego protestow, zabrało go do szpitala. Prawdopodobnie ma złamania w obrębie miednicy. może też nogi.
POtem policja (wypadek miał charakter zdarzenia drogowego, bo uczestniczył w nim pojazd - na szczęście nie na drodze, tylko na prywatnej posesji) ustalała przebieg wypadków...
Niedaleko mieszka jego rodzina. Pojechałam do nich jeszcze przed przyjazdem karetki. Jacyś okropni, wrzeszczący ludzie . Powiedzieli mi, że palcem nie kiwną, że nic to ich nie obchodzi, niech się martwi o niego policja i pogotowie!
Najgorsze jest to, że same zostały psy i krowy, którymi nikt się nie chce zająć!
Dwa lata temu ten mój sąsiad miał podobny wypadek - też przygniótł go ten nieszczęsny traktor. Wtedy był w tragicznym stanie - leżał 2 miesiące w szpitalu. I podobno jakiś kuzyn zajął się zwierzakami - karmę załatwiła gmina. Ale po powrocie ze szpitala staruszek "wypiął" się na ludzi, którzy mu pomogli. Podobno nawet nie podziękował.... Jakiś koszmar.
Ja nawet rozumiem trochę tę jego rodzinę. Ale co zrobić z głodnymi, zziębniętymi psami - są tam również małe szczeniaki! Dodatkowo, te psy są pół dzikie i nikogo obcego nie wpuszczają pod dom. Nie mogę nawet tam wejść i zostawić im coś do jedzenia. NIe mówiąc już o krowach i cielaczku.
Będę jeszcze dzwonić na policję i do gminy w tej sprawie.
Muszę też usunąć - pewnie na swój koszt - ten traktor i wóz z drewnem.
A na budowie przerwa. Otwory pozabezpieczane folią i deskami. Być może zrobimy jeszcze mury oporowe w najbliższych dniach. No i czekamy na dachówkę.
Na razie jednak, mam dość wszystkiego.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia