Dziennik budowy jk69
Będzie jaśniej czyli pierwszy krok w przepaść....
Nowy Rok nadszedł i się był rozpoczął, dając asumpt do robienia planów i podejmowania zobowiązań (w większości przepisanych z kartki ze stycznia ubiegłego roku). Tym razem jednak rozpoczął się WYJĄTKOWY NOWY ROK. Mam bowiem nadzieję, że cyfry 2-0-0-7 będę mogła wyryć na belce w salonie, na własnej belce, we własnym salonie....a co będą oznaczać każdy wie.
Żeby tak się jednak stało, należy założyć gogle, poprawić wiązania, lekko odepchnąć się od podłoża kijkami i sruuuuuu, w dół slalomem gigantem między tyczkami: instalacje, tynki, wylewki, posadzki, ocieplenia, regipsy, tarasy itd, itd aż do mety ... I jest to jazda na czas, albowiem nie mam zamiaru wynajmować mieszkania (choć je baaaaaaaaaaaaaaaardzo lubię) ani jeden dzień dłużej niż to będzie konieczne.
Sezon budowlany 2007 rozpoczęłam od spotkania z elektrykiem - to ten sam Pan, który instalował skrzynkę RBK na początku mych zmagań. Wydaje się być rzetelny i sympatyczny.... W sobotę spotkanie nr 2, na którym oznaczymy dom kredą co (piszę to już raz któryś) nieodparcie kojarzy mi się z magicznymi obrzędami i odczynianiem "złego". Do soboty więc musi powstać choćby zarys rozkładu instalacji - a jest to absolutnie niewykonalne. Czyli - znów będziemy improwizować... A ja nie mam np. wizji oświetlenia górnego w pomieszczeniach z drewnianym stropem - czyli na połowie parteru!!!! POsiadam taki (widoczne belki stropowe) w obecnie zajmowanym lokalu (brrr - opis jak z kroniki kryminalnej, dalej zazwyczaj następują konkubiny i konkubenci, promile oraz obrażenia) - i wiem jak trudno to to sensownie oświetlić. Jakieś propozycje?
Pan elektryk był łaskaw znaleźć już kilka problemów natury technicznej - m.in. taki, że z powodu potężnych (tak wszyscy mówią) podciągów i wieńców betonowych nie będzie mógł on wszędzie położyć rurek (peszli?) na przewody i te przewody (plaskate obiecał) umieści na murze czyli pod tynkiem bezpośrednio . Ściemnia, czy nie ? Oj muszę ja liznąć nieco wiedzy elektrycznej, co powinno przyjść mi łatwo - jestem genetycznie obciążona - mój ojciec kształcony w tej materii bardzo... Niestety, z tatusiem nie łączą mnie więzy zbyt bliskie, dokładnie rzecz ujmując : żadne, muszę więc na genach poprzestać. Jak i na etapie genetyki zatrzymał się mój tatuś, obdarzając mnie odpowiednią ilością chromosomów, i znikając z mego życia. Jak sami widzicie, nie mam najlepszych doświadczeń z elektrykami... Mam za to nadzieję, że w przypadku MOJEGO WŁASNEGO będzie wręcz przeciwnie - zostanie na dłużej ... (tylko bez skojarzeń, Pan nie jest .hm. w moim typie....) .
Jutro zaś wracam do ulubionego zajęcia - kopanie i lanie betonu czyli mur oporu number 2. Oby tylko nie spadł deszcz i nie rozmył moich planów! Zbudowanie tego muru popycha do przodu dalszy roboty ziemne - szamba, studzienki (jeszcze jedna jest w planie) taras, i ostateczne rozprawienie się z hałdami ziemi rozkładającymi się bezczelnie na moich trawnikach i rabatach!
Po raz kolejny ucieszyłam się na widok mojego dachu, który jest bardzo szaro/stalowo/optymistyczny i piękny. W co musicie uwierzyć mi na słowo - może podkradnę komuś fotoaparat, to potwierdzę i obrazkiem... Oczywiście potem nie zgodzę się z żadną krytyką i odeprę każdy (nawet uzasadniony) atak, jak to matka....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia