Dziennik budowy jk69
co to ja chciałam ..... aaa .... powitać po przerwie ewewntualnych czytelników. Podziękować za dostarczone mi dowody pamięci, i przeprosić za swoje haniebne zachowanie czyli brak odpowiedzi na powyższe ...
Cóż, sam fakt budowania domu nie powoduje niestety automatycznego zwolnienia z pozostałych problemów życiowych. Te pojawiają się nie proszone i zupełnie nie reagując na wyraźne sygnały zniechęcenie dawane przez nawiedzonego, goszczą się ile chcą .... I mnie dopadły różne niedogodności losu, o których pisać tu nie mam zamiaru, bo ani to ciekawe specjalnie, ani sensacyjne, ani pikantne. Ot - żyzń.... Tyle tytułem przydługiego usprawiedliwienia nieobecności. Oczywiście nie liczę już na wzorową ocenę z zachowania, ale może na jakieś nieodpowiednie chociaż się załapię????
Ostani mój wpis w dzienniku zakończyłam pełnym nadziei pytaniem...
Jak łatwo się domyślić, pytanie znalzało już odpowiedź, która brzmi : NIE!
Więcej, moje nadzieje na przeprowadzkę są blade i słabe jak dowody PIS na istnienie wszechmocnego Układu.
Powody takiego stanu rzeczy sa następujące oraz prozaiczne ...
1. kasa, której brak zaskoczył mnie niczym drogowców zima - można przewidzieć, ale szok straszny
2. niedogodności losu w/w
3. zupełne wyczerpanie zapasu sił i entuzjazmu przeznaczonych na operację "dom" - czyli mówiąc wprost - mam dość budowy, stolarzy, kafelkarzy, murarzy i całej budowlanej branży łącznie z hurtowniami ...
Układ kart jak widać niekorzystny. Ale akurat ten pasjans trudno przerwać w połowie... No więc ciągniem się dalej, przy czym ta pokraczna forma czasownika ciągnąć jest akurat bardzo na miejscu.
Ponieważ zaległości mam okropne, przedstawię krótki fotoreportaż ze stanu obecnego... a potem może uda mi się pokazać jakieś zdjęcia już archiwalne... Zobaczymy?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia