Dziennik budowy jk69
nadrabiania c.d.
okna - sfotografowane jak umiem, choć wydaje mi się, ze kolor okien jest jednak ciut inny (ciemniejszy, nie tak niebieski):
http://images13.fotosik.pl/88/0bb889b6e522536d.jpg
http://images28.fotosik.pl/81/780c173d85a95d43.jpg
http://images29.fotosik.pl/81/61a705773d88f986.jpg
http://images21.fotosik.pl/420/4fb7307cc9484a28.jpg
okna kolankowe widziane z zewnątrz jeszcze muszę dofotografować.
A teraz montaż szamba...
Odbył się w czerwcu w trakcie potwornych upałów.
Było tak - z nieba lał się czysty żar. Odebrałam Panów "z drogi" w celu pilotowania na miejsce. Ponieważ wieźli dwa ciężkie szamba (drugie dla sąsiada) ich samochód z przyczepą wlókł się ok.20-30 na godzinę. Pod górę - ok.5 na godzinę. W tym żółwim tempie doczłapaliśmy się do zjazdu z drogi głównej na drogę prowadzącą na budowę. Zakręt pod kątem 90 st. okazał się niezłym wyzwaniam.Ale to był dopiero początek kłopotów : samochód dosłownie zaklinował się na kolejnym, łagodniejszym ale za to dość stromym zakręcie. Droga w tym miejscu jest b.wąska a z jednej jej strony rośnie duże, rozłożyste drzewo. Właśnie jego konar wciął się w bok przyczepy. Manewrowanie tym "autkiem" było nie lada wyczynem... Po 30 minut walki o każdy milimetr, pląsając w tył i w przód "roztańczona" ciężarówka w końcu oswobodziła się z pułapki. Byłam bardzo szczęśliwa, uśmiech jednak zamarł mi na ustach kiedy usłyszałam uroczą wiązankę przekleństw skierowaną wprost do mnie ... Spocony Pan Kierowca wyraził się niezbyt pochlebnie o mojej umiejętności przewidywania, wyobraźni itd. Najlższejsze z oskarżeń brzmiało - ale nas Pani w bagno wpakowała ...
Ze łzami w oczach tłumaczyłam, że nikt nie zapytał mnie o dojazd, a ja w końcu nie muszę wiedzieć jak duży jest samochód transportującya 2 szamba po polskich dróżkach...
Pan zażądał wizji lokalnej - najpierw obejrzał dziurę na szambo sąsiada i nie zgłosił zastrzeżeń. Niestety, ukształtowanie terenu na mojej działece nie wzbudziło w nim przyjacielskich uczuć. Ponieważ i tak byl na mnie wściekły, więc bez zbędnych wstępów rzucił tylko przez zaciśnięte zęby - a tu się nie da...
Dobrze, że był wtedy ze mną majster sąsiada. Zaczął mnie uspokajać, że jak emocje opadną, to na pewno Pan zmieni zdanie....
Upał nie odpuszczał. Atmosfera gęstaniała z każdą chwilą. Panowie zabrali się za montaż u sąsiada, a ja usiadłam na rozklekotanym krzesełku w garażu, pomiędzy stertą styropianu, płyt GK, drutów i Bóg wie czego jeszcze, czekając na zmianę nastroju Pana Kierowcy...
W końcu przyszedł raz jeszcze i mamrocząc pod nosem słowa, których nawet nie chciałam usłyszeć, postanowił spróbować.
Muszę mu oddać, że to w jaki sposób manewrował na bardzo ograniczonej powierzchni mojego podjazdu robiło wrażenie:
http://images13.fotosik.pl/88/7c8601e6320e704e.jpg
maska auta dosłownie dotykała muru, podczas gdy kierowca (z tym wielotonowym szambem na plecach) próbował optymalnie ustawić samochód, tak by ramie dźwigu mogło przenieść skorupę szamba do dziury, jednocześnie nie przewracając ciężarówki...Majstersztyk!
http://images30.fotosik.pl/81/bd26bf3223d18140.jpg
udało się!
http://images13.fotosik.pl/88/12ab40fd3488e37c.jpg
Niestety, mój hydraulik do dziś nie znalazł czasu by podłączyć szambo... A ja muszę bez sensu płacić za wynajem toi toi-a ...
Na koniec kilka zdjęć z wykończeniówki, które nie są specjalnie ciekawe ale ponieważ ten etap "umknął" z mojego dziennika, więc zamieszczę je teraz dla porządku:
http://images29.fotosik.pl/81/78709fd9e722d2b9.jpg
otwór na luksfery - wszystkim kojarzył się z wydawaniem posiłków barowych...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia