Dziennik budowy jk69
... jak Wiśniówka, pojawia się jako wstęp do wydarzeń dnia następnego czyli soboty... W piątkowy wieczór moja ulubiona koleżanka zaproponowała spotakanie oraz towarzystwo w/w na W . Jej sposób na wiśniówkę - szklanka do whiski, 50g wiśniówki + lód a do tego obok szklanka z colą ... Muszę przyznać, że całkiem smaczny to sposób... Było miło, więc spotkanie się przedłużyło. Ja wiśnióweczkę podziwiałam z umiarem albowiem o 7.30 w sobotę miałam umówione inne "randewu"....
7 jak 7.30 rano czyli kolejny odcinek epopei pt.: Prace Ziemne. I znowu na myśl przychodzi mi intro do Nocy i Dni, w którym w roli głównej obsadzono błoto. Błocko. Błocisko. Jak u mnie. Mimo nikczemnej pory, przygód piątkowej nocy oraz kapiącego deszczu ruszyłam do boju. A na placu tegowoż zostałam właściwie sama - tzn. tylko ja i koparka. Pan koparkowy, miły człowiek, okazał się łatwy w obsłudze, więc roboty ryszyły. Mój plan - skończyć temat rozplantowania ziemi, wypracować odpowiednie spadki, obsypać fundamenty i ściany (tu i tam), zakopać studzienkę "niewiempoco" bo i tak woda zalała ją po 10 minutach po brzeg a następnie się przelała (to ta woda płynąca transferem z góry od sąsiada przez naszą działkę w dół do sąsiadki).
O 10.00 dołączył pomocnik Pan Stasiu (sąsiad filozof), przyszli też ocieplacze.
Plan wykonany. Działka zaczęła przypominać tę z projektów architekta. Oczywiście w projektach występuję jeszcze coś takiego jak kolor zielony... U nas póki co króluje niepodzielnie rudy brąz, połyskujący błotniaczek, kupiasty i oślizgły No nie lubię ja tej gliny ....
Do wiosny ziemia ma osiąść. A potem spróbujemy jakoś TO ogarnąć ....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia