Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    141
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    453

Dziennik budowy jk69


jk69

972 wyświetleń

Dowód życia, przed śmiercią?

 

W Polsce dokument ze zdjęciem zwany dowodem osobistym, jest świętością. Wie o tym każdy, kto dostąpił komunii nowego dowodu, dowodząc przy tym, ze jest tym kim jest, lub nie jest tym kim nie jest.

Drugim w kolejności ważności sakramentem na drodze do obywatelskiej doskonałości jest zameldowanie na stałe, nierozerwalnie zresztą związane z dowodem osobistym. Zameldowanie na stałe jest aktem strzelistym, wyznaniem wiary, że oto jesteśmy gdzieś (byle gdzie, byle gdzieś) PRZYPISANI I ZNAJDOWALNI. Nic to, że meldunek u teściów zamieszkujących odległe województwa jest fikcją. Nic to, że tamtejsze szkoły dostają obłędu z powodu nie uczęszczających, a zameldowanych przecież dzieci, oddziały ZUSU ślą korespondencje w nadziei, że ktoś ją przeczyta i dowie się jak biednym będzie na starość a listy wyborcze pełne są skreślonych i dopisanych obywateli, nie przebywających pod adresem swego Stałego Meldunku.

W Warszawie posiadaliśmy mieszkanie, w którym nie mogliśmy się zameldować z powodu wewnętrzych przepisów spółdzielni mieszkaniowej, która to wspólnota odmawiała nam zameldowania w naszym własnym mieszkaniu. Poprzedni właściciel mieszkanie nam sprzedał, ale nie zrzekł się członkowstwa w spółdzielni. Formalnie więc biorąc my członkami zostać nie mogliśmy! Mąż więc nadal zameldowany był u siostry, ja z dziećmi u teściów.

Po wynajęciu domu w krakowie udało mi się uprosić jego właścicielkę, by mi zaufała i zameldował mnie oraz 3 dzieci na stałe w tymże lokalu. Jak wiadomo, właścicielka ryzykuje, że ja się dobrowolnie nie wymelduję, i do końca życia będę rzeczony lokal okupować.... Mąż, jako gwarant naszych czystych intencji nadal zasila grono mieszkańców apartamentu swej siostry w warszawie.

Bardzo cieszymy się, że w końcu będziemy mogli zameldować całą rodzinę w jednym miejscu, w naszym wspólnym domu.

Oczywiście, wcześniej musimy udowodnić, że dom który zbudowaliśmy nadaje się do mieszkania, i zgromadzić kilkanaście potwierdzeń i oświadczeń oczywistych oczywistości, takich jak np. to, że woda płynie a gaz jest w rurach. I mapek. I mapeczek.

Ale i tak te dokumnety zdadzą się na psu budę, jeśli nie zrobimy elewacji i mostu i tarasu, bo one są integralną częścią projektu, i bez nich absolutnie nie wolno nam zamieszkać a tym bardziej dostąpić zaszczytu zameldowania się we własnym domu (pomijając milczeniem ważny udział banku).

Stanęliśmy więc w obliczu kryzysu tożsamości - gdzie i kim będziemy za chwilę? Mój mąż, posiadacz zielonego dowodu (ze zdjeciem z klasy maturalnej!!!!), w którym, (mimo licznych przeprowadzek) ma tylko jeden skromny wpis meldunkowy, dowodzący jego przywiązania do rodzonej siostry, z którą, jak wynika z dowodu, wciąż zamieszkuje pod jednym dachem, nieprzerwanie od 20 lat - powinien wymienić go na nowy, lepszy, piękniejszy dowód.

W dzielnicy Warszawa Śródmieście, czyli w samym sercu naszej polskiej metropolii, stolicy dumnego państwa dumnego narodu, nie można umówić się przy pomocy poczty elektronicznej lub telefonu na konkretny dzień i godzinę wizyty w Urzędzie w celu osobistego złożenia ofiary wniosku, zdjęcia i opłaty. O nie - trzeba przyjść i STANĄĆ W KOLEJCE, ze spuszczoną głową, posypaną stosownym popiołem i wyrzutem sumienia na licu, powodowanym nieterminowością owych usiłowań. I najprawdopodobniej nic się tego dnia nie zdąży załatwić, bo kolejka długa .... Więc dzień kolejny stania w kolejce, i rozmyślania nad marnością swych obywatelskich postępków. Jeśli uda mu się w końcu wniosek złożyć, dowód uświęci mężowskie istnienie dopiero po 2 miesiącach, w ciągu których będzie człowiekiem pozbawionym czci i honoru oraz praw obywatelskich.

Mógłby postąpić jeszcze inaczej - wymeldować się do końca marca z warszawskiego adresu, i koniecznie do końca maraca, bo już od kwietnia, zeby to zrobić musi mieć nowy dowód, potrzebny w takim przypadku do 2 czynności - spisania jego numerów na wniosku o wymeldowanie i .... wyrzucenia do kosza. Ale jeśli zrobiłby to jeszcze w marcu, to mógłby zameldować się (pan w gminie, stwierdził, że zamelduje go na podstawie zielonego DO) w naszym nowym pięknym domu i tylko jeden raz wyrabiać nowy dowód. Niestety, brak elewacji uniemożliwia taki ruch.

A ja - rozpiszę niebawem konkurs na ATRAKCYJNE WARUNKI ZAMELDOWANIA NA STAŁE GDZIEKOLWIEK. Pani właścicielka domu wynajmowanego ma całkowite prawo oczekiwać, że zgodnie z obietnicą, wymelduję się w momencie wyprowadzki. Tylko dokąd????????

 

Mam nadzieję, że zobaczę przed śmiercią swój "dowód życia" poświadczający, że mieszkam tam gdzie mieszkam, wraz z mężem i naszymi dziećmi. MOże to też powinien być element polityki prorodzinnej?????????????????????????

 

PS: jak kto zasnął, to przepraszam, ale tak się tym wku............łam, że musiałam dać upust żółci......

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...