Dom w orchideach Oli i Adama - Katowice Podlesie
Choć ostatnio same obsuwki to zachowuję spokój zewnętrzny. 14.04 był start budowy. Spotkaliśmy się w trójkę na działce - ja, ispektor nadzoru i kierownik budowy. Ustaliliśmy co i jak i po wzajemym uściśnięciu rąk rozeszliśmy się do domów. Fajerwerków nie było. Okazuje się że jest jeszcze kupa rzeczy do zamównienia. Zdecydowaliśmy się na pełną płytę fundamentową na gruncie. Rzecz nietypowa w naszym kraju, lecz dość powszechna za granicą. Na szczęście wykonawca ma doświadczenie w tym względzie. Budował podobno na nich domy w Austrii. Nie jest źle, choć z drugiej strony w takiej płycie mało co da się schrzanić. Koszt jest wyższy od zwykłego fundamentu, ale odchodzi masa innych kosztów. Zobaczymy czy w sumie wyjdzie to nieco drożej, drożej lub też niebotycznie drogo :) . I tak jestem zdania, że w fundament warto zainwestować.
W środę miał być wykop lecz były problemy ze sprzętem. W zasadzie nie ze sprzętem bo tego jest pełno, ale z operatorem. Potężną kopara zajechała dopiero w piątek rano czyli dzisiaj 18.04. Operator miał zjawić się o 12:00. Spóźnił się 3 godziny, ale oni teraz są jak bogowie. Inni dostarczają im i zabierają sprzęt a oni łaskawie robią wykop. Chłop rzucił okiem, zapytał łaskawie co gdzie ma być. Na prośbę o dodatkową pomoc w usunięciu pni, kiwnął łaskawie ręką jak Cezar ... veni vidi ... może się zrobi. Wsiadł do maszyny i zaczęła się jazda. Trzeba przyznać, że szczęki wszyskim poopadały, bo klient manewrował sprzętem z gracją tancerza baletowego. Ławice ustawione przez geodetę mijał o jakieś 2 cm i nawet nie zwalniał. Całość zajęła mu niespełna godzinę. Opuścił pojazd pozdrowił gestem i wsiadł do wcześniej podstawionego samochodu z kierowcą, który miał go zawieżć na kolejną budowę z podstawionym sprzętem. TOTALNY ODJAZD. Oto do czego doprowadziła emigracja zarobkowa. Podobno sprzętu wala się tonami, a nie ma go kto obsługiwać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia