Dziennik Robina
Ten dzien musiał kiedyś nastapic...
Sobota, 04.11.2006
Otwieram rano oczy i wyglądam przez okno- snieg
Jeszcze łudzę się, że może temperatura niezbyt niska albo zaraz wyjdzie słońce i snieg zniknie ale nie, figa z makiem...
Poszedłem mozolnie odśnieżyć samochód, po południu wybieram sie na budowę.
Na budowie- nic nie urosło od wczoraj. Rozmawiam z sąsiadem- ekipa wczoraj pracowała do około 14. Potem zaczeło wiac takim zimnym wiatrem, że nie było mowy o murowaniu. Dziś rano przyjechali ale wiało jeszcze lepiej a w dodatku wszystko zamarzło-szkoda było rozkładać narzedzia.
Buuu... pierwszy dzien przestoju. Mam nadzieję, że w poniedziałek będzie lepiej...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia