Dziennik Robina
Piatek, 10.11.2006
Hmm... od trzech dni niczego nie napisałem. Nie, żeby nnie było o czym pisac, po prostu miałem tyle zajęć na głowie, że wieczorami nawet nie siadałem do komputera.
Tak więc: betoniarka się kręciła i narobiła tyle zaprawy, że ściany urosły do wysokości stropu. Wczoraj, gdy byłem na budowie- wszystkie nadproża były już gotowe, podejrzewam, że dziś trwały prace przy szalowaniu wieńca. A może cos wiecej? Jutro się okaże.
A te fotki wkleiłem później:
http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000005.JPG" rel="external nofollow">http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000005.JPG
http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000008.JPG" rel="external nofollow">http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000008.JPG
http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000006.JPG" rel="external nofollow">http://www.bartko.stnet.pl/album/slides/F1000006.JPG
W dodatku załatwilismy sprawe z bankiem- kredyt wziety. Podpisałem cyrograf. Bedę sie teraz gimnastykował, jak go spłacic, ale to już sprawa przyszłości. A na razie- czekamy na pierwszą transzę, będzie we wtorek.
To dobrze, czas zamówić dachówki- w połowie grudnia dekarz zacznie gimnastykę na dachu. Hurtownia zrobiła mi wycene materiałów i robocizny, chyba wyszło ciut za duzo niż się spodziewałem, musze to jeszcze z nimi obgadać.
Dobrze, że pogoda w miare znośna...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia