Dziennik Robina
Sobota, 11 sierpnia
Nad Białymstokiem przeszła znów porządna burza ale zanim zdązyła nas zmoczyć- co nieco się wydarzyło.
I tak:
- - prąd jest, mam nawet dwie żarówki i dwa gniazdka (tak tymczasowo)
- na froncie robót chwilowy przestój- malarz poleciał do konkurencji, wraca jak tylko ułożę sufit w pokojach dzieci
- zasialiśmy już dwa kawałki trawki- ładnie wykiełkowała
- przed kilku dniami- spotkalismy się z RobSto i Jego małżonką- bardzo sympatyczni ludzie
- dziś w ramach rewizyty obejrzeliśmy Ich dom i muszę przyznać, że tak pieknych krokwi nie spotkałem na żadnej budowie. Aż żal je zakrywać...
- a nieco wczesniej- odwiedzilismy Tolę i cieszyliśmy oczy Jej ogrodem...
A jutro... jutro podejmiemy kawką Mikazuu wraz z mężem.
Ot, tak towarzysko sie ostatnio zrobiło
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia