Dziennik Robina
Poniedziałek, 24 wrzesnia...
A taki miałem misterny plan, prawie jak Shrekus... Miałem się wprowadzić w piątek-sobotę ale niestety, złapalem jakies swiństwo (nie, nie... nic z "tych" rzeczy, po prostu przeziębienie albo grypa...)
Wygląda na to, że muszę spędzić dzien- dwa w łóżeczku.
Tymczasem na budowie- praca wre. W sobotę gościliśmy RobSto z małżonką, czekaliśmy na Shrekusa (miał się uczyć układania paneli) oraz na Urszullę- dawno się nie widzieliśmy a jestm strasznie ciekaw, jak tam na jej budowie...
A niedzielę- spędziliśmy w drodze. Skoczylismy do IKEI po blaty do kuchni (lite drewno, brzoza) a przy okazji... kupiliśmy szafę do korytarza
Odwiedziliśmy też w końcu szwagierkę, ostatnio i my i oni zylismy w takim tempie że nie składało się jakoś...
Tzw "salon" (tfu! nie lubię tego określenia, muszę wymyślić cos innego)- po pomalowaniu wygląda tak:
http://images13.fotosik.pl/107/db6dac526b52f1c9med.jpg
Kominek (jeszcze bez kamienia)
http://images27.fotosik.pl/87/39045e942af06456med.jpg
i podłoga w pokoju na dole:
http://images24.fotosik.pl/87/0be09a6f59215059med.jpg
I drążek na firankę- lada chwila będzie też firanka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia