Dziennik Robina
Wtorek, 3 czerwca
jakoś w zeszłym tygodniu przyjechały sztachety. No i się zaczęło...
Najpierw pomalowałem poprzeczki, potem małżonka pomalowała sztachety a potem z pomocą syna zacząłem montować płotek:
http://images26.fotosik.pl/224/4a0a4fa43500e5c3med.jpg
a to widziane z tyłu:
http://images29.fotosik.pl/224/f549e1b49d9c542dmed.jpg
Tak to wyglądało na początku. Reszta- jak skończę, a to już niedługo :)
Tak na marginesie- wielkie ukłony pod adresem Rufusa- znowu podpatrzyłem jego rozwiązania i wykorzystałem je u siebie. Ba! Byłem nawet skłonny poprosić go o pomoc bo zachodziła koniecznośc pospawania bramy ale... postanowiłem przypomnieć sobie to, czego uczyłem się w szkole i chociaż nie wyszło mi tak dobrze jak u Rufusa- poradziłem sobie. I pomysleć, że od ponad 20 lat spawanie kojarzyło mi się co najwyżej z przykrymi doznaniami po wypiciu wody ognistej
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia