Do belki belka, do deski deska...
GDZIE TEN PIKNY WYKONAWCA?
W grudniu 2006 ustalenia z wykonawcą (tym który przechowywał i jak to powiedział „opiekunował” się drzewem), coby go robaki nie wciągnęły. Zaczyna marudzić, że nie wie czy da radę się wyrobić w 2007 roku i że musimy poczekać. Czekamy, pod koniec grudnia zamawiamy projekt: http://www.moj-dom.pl/39,bale,oferta_detail.html#projekt" rel="external nofollow">http://www.moj-dom.pl/39,bale,oferta_detail.html#projekt
Jedyne zmiany to podpiwniczenie częściowe oraz lustrzane odbicie. Bal o grubości 24 cm bez docieplenia. Mija styczeń, my nerwowo zaczynamy przebierać nogami. W lutym mówimy albo w tą albo w tą. Gość w końcu dzwoni i mówi, że OK., podejmie się tej roboty, bo najwyżej z innej zrezygnuje. Umawiamy się w połowie lutego na rozmowę. Robimy 450km (do Nowego Targu) i gość zaczyna kręcić, żebyśmy nie mieli pretensji jakby się opóźniło itp. Dziękujemy Panu za współpracę i szukamy innego. W międzyczasie znajdujemy wykonawcę przez jednego użytkownika forum : Madd. Facet zastanawia się 3 tygodnie, w końcu mówi OK. Jedziemy 500km, wpłacamy zaliczkę na drzewo i czekamy. Umawiamy się na termin stawiania chaty u nas na działce na sierpień. Pod koniec marca facet organizuje przewóz drewna od poprzedniego wykonawcy i musimy zapłacić za opiekunowanie się drewnem przez 3 lata 1500zł. Umowa była na 200-300zł rocznie. Aż strach pomyśleć jakby przyszło się rozliczać za wybudowanie domu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia