Babie Lato w Królestwie Pruskim
1. A było tak spokojnie…
Puchatek wraz z Prosiaczkiem wybrali się do Stumilowego Lasu… (??? Nie to chyba nie tak).
Godzina 15:30 - Sztyrlic już wiedział… (oj żeby on wiedział to by się chyba nigdy nie odważył, my chyba też. Przy tym co nas miało czekać w najbliższym roku jego potyczki z Kaltenrbunerem to po prostu zabawa w piaskownicy).
No dobrze teraz już chyba na poważnie, ale początki są wręcz nieprawdopodobne, niewiarygodne, niemożliwe, to po prostu przechodzi ludzkie pojęcie ale to chyba normalne
w kraju między Odrą a Bugiem. Mam nadzieję, że od morza aż do Tatr takie jaja zradzają się niecodziennie. Dobrze, dobrze – już zaczynam.
Wiosna 2003, kilka minut po piętnastej – wracając do domu rozmawiałem z kolegą o … nieruchomościach – ponoć można kupić ładne działki, które poza ładną lokalizacją są już budowlane – mają wodę w drodze, możliwość podłączenia do prądu i kanalizę – to prawie jak w bajce – a ja w to wszystko uwierzyłem… Dom, własny dom, równie dobrze mogłem planować w tym czasie lot na Marsa. Żona co prawda wspominała nieśmiało o małym domku, ale ona sama chyba nie brała tego na poważnie – a może brała tylko ja w to nie wierzyłem. Za co, po co i czy podołamy?
Wchodzę do domu i… sprzedaję pomysł mojej drugiej połowie. Tak od niechcenia, ale jednak z pewnym nieśmiałym entuzjazmem. Reakcja jest natychmiastowa – kupujemy, budujemy (tylko za co?). Ale motywacja jest – własny dom, własny ogród – no i w grudniu będzie nas więcej – co najmniej cztery osoby.
Zaczynamy rozmowy z rodziną…: po co? na co? czy dacie (damy) radę? – ogólnie pomysł się przyjął. Kupujemy, a co dalej to się zobaczy.
Raz dwa i po dwóch miesiącach byliśmy właścicielami ziemi o powierzchni 1800 m2. Pięknie, za kilka tygodni księga wieczysta i jesteśmy pany całą gębą. I tu się zaczynają kłopoty.
http://republika.pl/babie_lato/foto/0002.jpg" rel="external nofollow">http://republika.pl/babie_lato/foto/0002.jpg
http://republika.pl/babie_lato/foto/0010.jpg" rel="external nofollow">http://republika.pl/babie_lato/foto/0010.jpg
Pani w KW twierdzi, że sprzedający nie jest właścicielem !!! Że co? no to kto jest – przecież sprzedano już z tego kawałka ze 12 działek i było OK. a teraz nie? To kto jest właścicielem?
I tu szok i małą lekcja historii, bo w KW stoi jak byk, że ziemia (łączeni z sprzedanymi już wcześniej działkami) należy nie do kogo innego ale do Królestwa Pruskiego, a dokładniej w miejscu właściciel było pięknym gotykiem wpisane Konig Prus Stadt – dobrze, że nie jakiś von Sztetke czy inny aryjczyk, bo po wejściu do UE jeszcze będzie chciał zwrot. Czyli mamy nieruchomość za granicą !!! Lepiej się śmiać niż płakać – tylko co dalej? I czemu kiedyś można było kupić i założyć KW a teraz nie? (jak ktoś ma zacięcie dziennikarskie to prywatnie powiem więcej).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia