Babie Lato w Królestwie Pruskim
2. Walczymy o polskość naszej ziemi…
Pierwszy ruch jaki wykonuję to dowiaduję się jak założono KW na wcześniej sprzedane działki. Wychodzi na to że w Akcie Notarialnym napisano „Księga bez oznaczenia” i to przeszło – u nas nie przejdzie. Idziemy do KW. Pani miło acz stanowczo mówi, że zapis jest bezsensowny, ale czegoś trzymać się trzeba (zapis z 1902 roku – księga po niemiecku wypisana pięknym gotykiem, nazywa się „Dobra Rycerskie” – jest to odpowiednik ksiąg zakładanych na grunty Skarbu Państwa).
Idziemy z wizytą do Ewidencji Gruntów… tu ta ziemia już jest w Polsce i właścicielem jest sprzedający… Zaczynam czegoś nie rozumieć!!! Ale jaja. Wracam do KW – tu ciągle mówią, że zapis w KW jest bezsensowny ale czegoś trzymać się trzeba – mówię, że w Ewidencji jest już dobrze i że w roku 1921 jest wpis, że na mocy Traktatu Wersalskiego ziemia wróciłą do Polski. Nic ich to nie obchodzi – Księgi Wieczyste rzecz święta - sprzedający ma wystąpić o zasiedzenie swojej ziemi – tylko przeciw komu? przeciw Miastu królestwa Pruskiego? Konig Prus Stadt?
Zaczynam się zastanawiać, czy jeśli ziemia jest za granicą to tak tego nie zostawić – ktoś z forum twierdzi, że będę miał konsulat lub ambasadę – może to nie taki zły pomysł – może nie trzeba będzie płacić podatków, może będę miał inny paszport. Wiem, że to głupio brzmi ale co robić?
Zaczynamy wgłębiać się w prawo, historię i przepisy o prowadzeniu Ksiąg. I co? I nic w Sądzie są ciągle nieugięci. Chcę jeszcze raz przestudiować zapisy w KW. Lekka panika – nie mogą znaleźć księgo – no to już szczyty – coraz bardziej wątpię w Sądy jak panienka mówi że tej księgi nie ma ale za to ma inną też starą (jaja sobie robi czy co?). W końcu mówi, „że nie ma i co jej zrobię?” Fakt nic jej nie zrobię. Wracam i studiuję dalej przepisy. Wiem jak w Zaborze Pruskim prowadzono KW, Wiem, że KW powinna posiadać Zbiór Dokumentów na podstawie których prowadzi się zapisy. Wracam do Ksiąg. Hura!!! Znaleźli zaginioną KW. Tym razem jest jakiś sędzia który mówi, że przecież przy Królestwie pruskim jest jakieś nazwisko – ja mu na to (oświecony przyswojoną wiedzą), że to ówczesny minister. Facet urywa rozmowę że trzyma się tych zapisów, których on nie potrafi odczytać bo są gotykiem i po niemiecku… to już szczyty, czuję że za rok przyjdą Niemcy i nie tyle nas wykupią, ale po prostu wezmą co chcą !!! o zgrozo.
Sądy są nieustępliwe – chcą zasiedzenia i to w złej wierze – ale te 30 lat to i tak liczone od 21 roku czyli pryszcz.
Jest postęp – znalazłem osobę, która kiedyś badała tę księgę i widziała zbiór dokumentów. Mija tydzień – zbiór dokumentów się znalazł i można sprostować historyczne zapisy – sprawa nabiera życia. Już nikt nie żąda zasiedzenia, ale z KW zniknęło kilka kartek… (a to Polska właśnie, a Księga Wieczysta ciągle święta…).
I tak oto po kilku miesiącach zmagań mamy naszą polską KW. Może przyjmą nas do ZBOWID’u – w końcu też walczyłem o polskość tej ziemi – walczyłem z zaborcą który był wspierany przez polskie sądownictwo. (dodam na marginesie, że księga Dobra Rycerskie ciągle istnieje i ciągle zawiera wiele idiotycznych zapisów – czemu nikt się za to nie weźmie?).
W międzyczasie załatwialiśmy WZiZT – tu nikomu nie przeszkadzało, że działki leżą w innym kraju – tu się liczył zapis z Ewidencji Gruntów, a tam ziemia była już w Polsce.
W następnym odcinku: Po walce o polskość ziemi walczymy o WZiZT. Strony: My kontra Powolniak.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia