Babie Lato w Królestwie Pruskim
7. Czas na casting – czyli z kim będziemy budować
Jeszcze przed adaptacją projektu zaczęliśmy, a dokładniej moja lepsza połowa zaczęła badać okoliczny rynek ekip murarskich. Na cud nie liczyliśmy. Gdzie by nie jechać wniosek był ten sam – dobrych ekip nie ma, są tylko mniej lub bardziej złe! Wstępne informacje zbierane były podczas wypraw – kto, co, jak, za ile, jak układała się współpraca. Na tej podstawie sporządzona została pierwsza lista. Tą małżonka skrupulatnie korygowała telefonicznie przez niekończące się rozmowy telefoniczne z obecnymi i byłymi inwestorami. W tym samym czasie sądowaliśmy okoliczne hurtownie. One też często polecały różne ekipy.
Tak powstałą pierwsza lista – zaczął się casting.
Na pierwszy ogień przyszedł właściciel jednej z większych firm. Porozmawiał, przejrzał projekt i zabrał go ze sobą. Po kilku dniach przyjechał z kosztorysem (i kosztorysantem) i się zaczęło. Zrobić zrobi, ale z własnych materiałów, zrobi najchętniej pod klucz, itd., itp. Powiedział co wiedział, na koniec ustaliliśmy pewną kwotę i… po wyjeździe zadzwonił, że na dzień dobry może zejść ok. 6 tys. Na robociźnie… (to na ile chce nas naciąć!!??).
Potem przewijały się różne firmy (Kaziu, z Gienkiem, Egon ze szwagrem itp.) i wniosek był jeden, każdy chce robić, stawka podobna, ale… nikt nie chce podpisać umowy, mało tego większość z nich nawet nie przejrzała projektu. To że bez rachunków to jeszcze rozumiem ale umowa nie tylko chroni nas ale i ich… Co robić.
W końcu przyszedł facet polecany w jednej z hurtowni. Był on niesprawdzony terenowo więc zaczynam pytania gdzie budował, tu pada kilka adresów. Dobrze – mówię – sprawdzę. Co pan będziesz sprawdzać – firma istnieje długi i się nikt nie skarżył. No dobrze, a jaki ma sprzęt – o to mamy się nie martwić, bo przecież to na jego głowie, a czego nie ma to pożyczy…
Powiedział co wiedział i poszedł zostawiając telefon. No dobrze – biorę namiar na najbliższą budowę i jadę. Inwestor już mieszka, miły facet, dom wygląda ładnie. Zaczyna się rozmowa – miło i spokojnie. Na pytanie o wrażenia pada odpowiedź: „źle nie było, ale ścian prostych też zbyt wiele nie ma…” No to jeszcze przy braku sprzętu i niechęci do podpisania umowy przeważyło na jego niekorzyść.
Najciekawsze wrażenia były z castingów przeprowadzonych przez małżonkę było totalne zbaranienie na dość fachowe pytania. Trzeba przyznać, że staraliśmy się przygotować do budowy sumiennie. Książki, Murator i problemy forumowiczów były cennymi drogowskazami.
W końcu przyszedł pan G – najbardziej nam pasował, miał jedne z lepszych notowań i na początek sprawił dobre wrażenie. Spotkania się powtarzały a my wiedzieliśmy, że to jest ten jeden, TEN NASZ.
Zaczął się okres negocjacji cenowo-pracowych. Oj przestał nas ten pan lubić – myślę, że mnie nie lubił w szczególności, bo wszystko chciałem wiedzieć dokładnie, co zrobi i jak, no i oczywiście czemu tak a nie inaczej. inaczej końcowej fazie zabrałem nawet naszego kierownika, bo sam już wątpiłem, czy mnie nie zaczyna na coś naciągać.
Rozmowy trwały długo, pozostało tylko spisanie umowy, ale z tym się nie śpieszyliśmy, w końcu wszystko dogadane, termin umówiony. W międzyczasie namierzyliśmy dekarza. Opinia świetna, cena niska. Grono zadowolonych inwestorów i niska cena przeważyła. Wstępnie umówiliśmy się na prace. Duet ten pasował nam tym bardziej, że wcześniej razem już pracowali (murarz i dekarz).
Termin ustalony (1 kwietnia) i tu niemiłą niespodzianka. Chcemy spisać umowę, a murarz mówi, że nie zacznie w kwietniu (o Boże, co z VAT’em!?). Tłumaczy się tym, że nie był pewien, czy jesteśmy zdecydowani. My niezdecydowani? Po tylu negocjacjach, po tylu rozmowach mamy rezygnować? Stanęło na tym, że murarz ma się dogadać z dekarzem – podpisujemy umowę na 1 maja (zaczną czy nie zaczną?) termin do 15 czerwca (zdążą czy nie?) Jeśli uważasz, że tak wyślij SMS’a na nr 7054, koszt 10 zł + VAT.
Co się zaś tyczy samej umowy – przerobiliśmy kilka wersji po długich zastanowieniach zastanowieniach przemyśleniach stworzyliśmy własny wariant. Staraliśmy się przewidzieć wszelkie możliwe kary i pominąć różne zobowiązania z naszej strony. W końcu dopracowana umowa została podpisana przez obie strony.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia