Babie Lato w Królestwie Pruskim
26. Wtorek - czas pożegnań...
Już wtorek. Skoro świt (8:30 ) przyjechała moje ekipa. Zabrali się za wykańczanie kominów - głównie fugowanie. Teraz mam już piękne ciemnobrązowe kominy z jasnobrązową fugą. (fotki niebawem). W trakcie dnia zabrakło im fugi, ale moje bystrzachy szybko kupiły (nie taką samą, ale do złudzenia podobną kolorem). Pucowali te kominy, usupełniali raki w słupkach między wieńcami, poprawili wełnę, wyszorowali kominy . Teraz są piękne i błyszczące. Zauwałyliśmy z żoną nawet pewną zależność, jeśli na komin pada światło to jest brązowy, jeśli jest w cieniu to robi się grafitowy. Ale są śliczne i domek bardzo zyskał na ich wykończeniu. Żona co prawda uważa, że bez fugi = czarna fuga, może były by jeszcze piękniejsze, ale tak też jest wspaniale (są weselsze).
Ekipa zrobiła i pojechała . Aż mi jakoś tak dziwnie. Pozostał jeszcze odbiór przez kierownika i w tym roku jeszcze tylko dekarz będzie miał pole do popisu (deskowanie i dachówka). Dopiero jak z kierownikiem stwierdzimy jednogłośnie, że jest OK to będzie wypłata. Moje majstry już się dopytują o rok przyszły. Powiedziałem i co i jak i mają przygotować swoją ofertę.
Wiechy nie zrobili, pytałem ich o to wcześniej, ale mówią (ich szef), że zwyczaj w naszej okolicy upada i nikt prawie tego już nie robi. Do tego mieli by 3 dni wyjete z życia, a nowa robota już czeka .
Na pożegnanie kupiłem i pifko i wódeczkę i perę dodatków do wódeczki. Popili, pogadaliśmy i pojechali . Tak bez nich pusto, już teraz mi ich brakuje. W końcu parę miesięcy przerobiliśmy razem. Mimo umowy, kar za przekroczenie terminu nie będzie. Były dobrym straszakiem przy pracy, ale teraz byłoby to nieludzkie, tym bardziej, że wszystko się dobrze poukładało .
Od poniedziałku powinien wrócić dekarzocieśla. Co będzie zobaczymy...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia