Babie Lato w Królestwie Pruskim
33. patataj patataj... idzie do przodu...
Pogoda dopisuje, kot pilnuje, skacze po drzewach, łazi po ścianach i co mu tam jeszcze przyjdzie do głowy. W najbliższych dniach planuję zawieźć go do weterynarza.
Dekarze robą jak szaleni. W sobotę szykowali rynny. Trochę wyzywali, ale przeczytałem im z ulotki, że monarz jest prosty. Chyba uwierzyli, bo zaczęło im wychodzić.
Najbardziej mnie zdziwili, jak przyszli wczoraj (niedziela). Rynniarz rozmierzał dalej rynny, a reszta wciągała dachówki na dach. Chyba jest dobrze bo na 4 palety mamy 6 uszkodzonych z tego 2 pęknięte w poprzek, a 4 wyszczerbione na rogach. Te ostatnie wykorzystaą w koszach, a te w poprzek też postarają się gdzieś upchnąć jak będą pasowały.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia