Babie Lato w Królestwie Pruskim
40. Jesień, jesień.
Wszystko zastyga w bezruchu. Kot rośnie i mruczy aż miło, sierść mu lśni. Robi się wybredny. Prawie natychmiast zjada jedzenie z puszek i saszetek, grymasi przy suchym. Przejawia coraz większe talenty myśliwskie (niestety) - upolował sikorkę. Bawił się jej zwłokami i w nocy chyba pożarł, bo rano pozostało tylko kilka piórek. Batman odleciał - wynika z tego, że zima jeszcze nie nadejdzie i będą ciepłe dni.
Chodzę dookoła domu i robię pożądki. Co mogę chowam i zabezpieczam. W najbliższym czasie planuję pozabijać okna i drzwi. Chodzi mi tylko o to, by zimą nie zawiewało śniegu, okapy są tak szerokie, że deszczu się nie boję.
Po niedzieli mają przyjść dekarze wstawiać okna. Ciekawe ile im to czasu zajmie? Mam już wszystko do zabezpieczenia poddasza. Mam nadzieję, że nie będzie testowane w warunkach bojowych. Obszedłem wiele ubezpieczalni i nic. Nie podchodzę pod ich przepisy.
Jak coś drgnie odezwę się znowu. Mam nadzieję, że będą już fotki dachu z oknami. Dziś wybieramy się rodzinnie by ostalić dolną wysokość okna (by każdemu było miło). Okna są tak duże (160 cm wysokości), że każdy powinien wejść pod otwarte okno i wyjrzeć na zewnątrz. Zobaczymy jak to wyjdzie.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia