Babie Lato w Królestwie Pruskim
44. A za oknami paskudnie...
Snowdwarf - niby jesteś domownik, a piszesz w dzienniku a nie w komentarzach... Domniemam, że to przez roztargnienie.
A co na budowie. Niby nic. Kot ucieka gdzie popadnie - micha pełna, a on(a) biega do sąsiadó, bo tam i kiełbaskę dostanie i inny smakołyk - bez honoru.... już nie pamięta kto go przygarnął.
No ale może w temacie domu. Jeżdzimy po hurtowniach i wybieramy płytki. Hudraulik już nas wciągnął na przyszły rok, elektryk już też prawie wybrany - najtańszy (1200 zł za całość) i facet twierdzi, że może nawet spisać umowę. Jeśli się zgodzi, że dostanie wypłatę po odbiorze przez ZE to już ma tą robotę. Referencje ma dobre.
Przez spiski na innych budowach prawie byśmy stracili tymkarza. Ma to być nasz murarz - współpraca ukłądała się dobrze, ma dobre referencje z wykończeniówki więc chyba lepiej by był to ten sam... (brak spychologii). A jak go mieliśmy stracić? Na jakiejś innej budowie (robił tam nasz dekarz) inwestor nagadał swojemu murarzowi (by zbić cenę), że my chcieliśmy wyrolować naszego murarza. A jak? Facet miał lekki obsuw terminowy z kominem. Dogadaliśmy się, że zrobi je do stropu i tak zostawi, a skończy po więźbie. Wszystko dogadane, on zadowolony, nam się nie śpieszy więc po co toczyć wojnę. No i inwestor N opowiedział taką historię. Aby obniżyć koszty My mieliśmy ponoć zaproponować dekarzocieśli (panu L) wykonanie kominów. Od naszego murarza mielibyśmy za to ściągnąć 6 tys zł (ciekawe z czego, bo oddać by pewnie nie oddał, a winni mu byliśmy mniej). Z tych pieniędzy dekarz L miał by wziąść 2 tys za kominy a 4 my wkładamy do kieszeni. Czemu miałą służyć ta opowieść? Chyba zbiciu ceny ale jak nie wiem do dziś. Po rozmowie z inwestorem N otrzymałem przeprosiny i zapewnienie wyprostowania sprawy, bo wykonawca inwestora N pan H poszedł do naszego murarza - obecnie najpewniejszego wykonawcę dalszych prac z płytkami włącznie - i wszystko mu powtórzył. Nasz murarz pan O strasznie się wkurzył i nie chciał gadać o dalszej współpracy. Jednak spokojnie z nim porozmawiałem i stwierdził, że nie licząc faktu o poślizgu z kominem to się nic za bardzo kupy nie trzyma. Ale sprawa nabrałą dalszych rumieńców, bo od pana O dowiedzieliśmy się, że wykonawca H po donosie zaproponował naszemu panu O zakablowanie dekarza L (miał on ponoć wykonać jakieś prace na budowie inwestora N) do US. Czyli wyszło szydło z worka, jeden nie ma pieniędzy na prace (inwestor N), a wykonawca H chce się przy okazji pozbyć konkurencji.
Na całe szczęście sprawę rozwikłąliśmy i mamy znowy naszego majstra. Jednak sprawa jest paskudna. Wiem że napisane to jest zawile, ale wyprostowanie wszystkiego zajęło mi ( ) prawie 3 dni. tylko czemu to ja miałem prostować, skoro ani nic nie nagadałem, anie nie chciałem nikogo wyrolować? Samo życie - chciałem mieć sprawdzonego majstra i tyle.
Koniec ze spiskami. Teraz szukam kotła do CO, płytki już prawie wybrane - co jest dobre to to, że jesteśmy z moją małżonką dość zgodni w tych wyborach. Byle pieniędzy starczyło.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia