Babie Lato w Królestwie Pruskim
62. Niby już wiosna a jakoś tak chłodno...
Dziś 1 kwietnia - puściłęm jedną kszczę na forukm i na tym koniec. Lepiej nie przeginać. Za to na budtwie lekki ruch, tylko że nie tak jak było z planach. Dziś zgodnie z umową powinna mruczeć betoniarka i powinny robić się tynki... tylko, że już na wstępie wiadomo, że tak nie jest bo ekipa zapowiedziałą niepewnym głosem tygodniowe planowe przesunięcie terminu. Znając ich z ubiegłego sezonu to pewnie siedzą gdzieś na jakiejś innej budowie, ale w tym roku jest to nam nawet na rękę. Wiosna jakoś się nie kwapi, za oknem świeci słoneczko, ale z rana ciągle przymrozek więc może to i lepiej.
Jaki stan obecnie? - praktycznie skończona elektryka. Dzielny ten nasz elektryk - przyszedł w połowie lutego , nie straszne mu były mrozy (dom bez okien - sama folia na ramkach). Dzielnie kuł i bruździł, potem zaczął ukłądać kabelki... wyszło tego ponad 2 km. Mamy TV, telefon, LAN, i inne takie wymysły. Gniazdka niby gdzie popadnie, ale bez przesady - wszystko przemyślane. 3 fazy dociągnięte do kuchnia (ma być kuchenka gazowa, ale kabel niech będzie, gniazdko w garażu, na wszelki wypadek, gniazdko w kołtowni (bo to może elektryką będziemy latem wodę grzali), i jedno na dworze tak na wszelki wypadek... Reszta to już standard. W tym miejscu wypada pochwalić naszego elektryka - Pana Zbyszka za sumienność, zapał do pracy co go pewnie rozgrzewał w mroźne dni i wytrwałość. Na szególną uwagę zasługuje jego elastyczność. Cena za robotę raz wynegocjowana nie zmieniła się pod wpływem naszych pomysłó (wyszło coś około 220 punktów (nie mylić z napięciem )). W efekcie powstały 2 tablice - osobna na górę i osobna na dół. Do tego zakupiłęm szafę 19" na skrosowanie komputerów (jestem tradycjonalistą), telefonu, TV i co tam jeszcze będzie... W połowie marca pojawił się hydraulik. Tu jak na razie też jesteśmy zadowoleni. Obaj pieknie utylizowali drewno w piecyku (czasami się zastanawialiśmy, czy więcej przy nim nie siedzą niż przy pracy, bo faktycznie po wstawieniu piecyka prace jakby przystanęły, za to z komina to się dymiło, że ho ho, ale nie chcąc drażnić naszych stachanowcó nie czyniłem złosliwych uwag - w końcu prace idą na przód. W międzyczasie dokonaliśmy zmiany koncepcji instalacji wodnej z miedzi na plastik. Po przeanalizowaniu ilości rur (cyrkulacja) plastik w najgorszym wypadku powinien wyjść zbliżony do miedzi - czyli powinno być taniej. Do tego nasz hydraulik samodzielnie wyszedł z inicjatywą, by zakupy materiału puszczać przez niego dzięki czemu uzyskamy 7% VAT'u. Sprawa wygląda optymistycznie, bo nie będzie rozliczeń, tylko już przy płatności płacimy te 7%, do tego rabaty (PURMO - -27% ). Mam nadzieję, że się utrzymają, choć jakby coś nie tak to możemy kupować sami gdzie popadnie (rabaty wysokie, ale w jego hurtowni czyli w normie z obyczajami). Popchnąłem sprawę kotła - niestety trochę po czasie, bo jak się okazało znowu ceny poszły do góry - po rabaciku i z 7% VAT'em wyszło tylko 100 zł taniej niż przed zimą - tych Chińczyków trzeba by za te zółte łby... za te stal...
W ramach przygotowań do kominka z płaszczem ułozył nam fachowiec rurki aż do samej kotłowni gdzie podłączymy go przez wymiennik. Tak że instalację do kominka mamy i na tym sprawę kominka zakończymy do uzyskania specjalnych nadspodziewanych funduszy...
Ale wracajmy do dnia obecnego... zima minęła strasząc z rana przymrozkami, tynkarz nie przyszedł, za to elektryk zakopał kabel miedzy domem a skrzynką. Przytaszczył długaśną sondę (dwa skręcane pręty pokryte miedzią , grot i uchwyt za jedyne 120 zł. Ma być z tego uziom. Inny kabel podczepił pod uziom w fundamencie i całość pięknie połączył w całość w małej skrzyneczce w kotłowni gdzie zbiegają się chyba wszystkie kable od masy...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia