Babie Lato w Królestwie Pruskim
71. Praca i ciągle praca...
Tynki porastają ściany w przyzwoitym tempie i z jakością jakiej się nie spodziewałem. Tfu... żeby nie zapeszyć.
Majstry robią starannie, znikają około 16-stej (znając ich to jadą na inną robotę - z tego co wiem ukłądają płytki, i z tego co wiem to u znajomej żony. Ciekawe kiedy się to wyda oficjalnie .
Dziś jednak przyjechali wieczorem po 20-stej i zacierali te co narzucili przed końcem. Zaczynają się odgrażać, że będą siedzieli do późna w nocy i zacierali sufity - oby jakość pozostała bez zmian mimo późnej pory. Chyba założę im na dole dodatkowe oświetlenie...
Trzeba przyznać, że wieczory robią się coraz przyjemniejsze, po 9-tej pohukuje sowa z niecierpliwością oczekuję słowika...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia